Smażyła mi je Ona, najpyszniejsze.
Biszkoptowe, francuskie, z owocami, konfiturą, z dodatkiem twarożku.
Nie lubiłam owsianek ani mlecznych zup…
Naleśniki i kakao to był ten magiczny zestaw.
Wyskakiwałam z łóżka, a na werandzie zalanej słońcem czekała patera z pysznym stosem delikatnych placków.
W dzbanku dymiło kakao. Wszystko okraszone babciną miłością.
Dostawałam takie śniadania jeszcze na studiach.
Kochałam ten czas i dał mi on niezwykłe emocje na całe moje życie.
Tak samo jak wtedy staram się celebrować chwile i z miłością podawać posiłki.
Naleśniki smażę z radością i dobieram do nich dodatki.
Z mąki kasztanowej wychodzą delikatne i niezwykle smaczne.
Podaję je z własną konfiturą z kumkwatu i z miodem kasztanowym.
Wyjątkowe!
Naleśniki kasztanowe z kumkwatem i miodem
200 g mąki kasztanowej
150 ml mleka migdałowego
szczypta soli
jajko
50 g masła
olej do posmarowania patelni
konfitura z kumkwatu z tego przepisu – kilk
świeże owoce kumkwatu
miód kasztanowy
Mąkę miksujemy z mlekiem, jajkiem i szczyptą soli, dodajemy rozpuszczone masło.
Odstawiamy ciasto naleśnikowe na 20 – 30 minut.
Rozgrzaną patelnię smarujemy pędzelkiem umoczonym w oliwie.
Wylewamy porcje caista i rozsmarowujemy je na powierzchni.
Podsmażone zdjemujemy z patelni.
Smarujemy cienką warstwą konfitury i dowolnie układamy na półmisku.
Dekorujemy świeżymi kumkwatami.
Albo polewamy miodem kasztanowym.
Zestawienie kasztanowych naleśników i konfitury z kumkwatu brzmi niezwykle apetycznie 🙂
Zuziu,
jest bardzo pysznie!
Spróbuj.
Doskonałe, nie tylko na śniadanie 🙂 Pyszności!
Kamila,
dziękuję.
Tak jest, na podwieczorek też można się podelektować.
Rzeczywiście brzmią wyjątkowo i wyglądają niezwykle apetycznie, nawet dla kogoś, kto zawsze wolał od naleśników zupy mleczne i bułki z żółtym serem.;)
Magda,
to mnie cieszy, że nawet dla kogoś takiego jawią się warte uwagi!
u Ciebie nawet naleśniki są bardzo wykwintne …. niedawno próbowałam po raz pierwszy tego owocu, całość komponuje się pysznie !
pozdrawiam nadal nadrabiając blogowe zaległości 🙂 marta
Marta,
dziękuję za komplement.
I bardzo polecam Ci je przygotować.
Naleśniki smażę w dużych ilościach. Takich jeszcze nigdy nie jadłam, zdjęcia jak zawsze obłędne 🙂
Agnieszko,
polecam te z mąki kasztanowej.
Zakochasz się!
Dziękuję.
W takim razie muszę kupić 🙂
Agnieszko,
koniecznie!
Rety… Cudowne! Uwielbiam kasztanowe naleśniki! A kumkwaty przywołują wakacje na Korfu. Właśnie uświadomiłam sobie, że mam jeszcze w szafce słoiczek kumkwatowej konfitury. Już wiem do czego ją wykorzystam:)
Arniko,
dziękuję bardzo.
Są pyszne, nie ma co ukrywać.
A ta konfitura do nich jest idealna!
Aniu, wyjątkowe te naleśniczki i to jedyna propozycja, którą czytam bez trudu po jakiejś kosmicznej wręcz grypie jelitowej, która mnie wyzuła z wszelkich chęci do jedzenia. Nadrabiam z przyjemnością zaległości komentując i czytając przepisy ,ale niechciana , ścisła dieta chwilowo pozbawia mnie wypróbowania Twoich przepięknie pokazanych naleśników. Przepis bardzo interesujący. Pozdrawiam serdecznie
Bożenko,
mam nadzieję, że Twoje kubki smakowe już pracują jak należy.
Polecam więc owe naleśniki, które będą jak znalazł po takich zawirowaniach.
Pozdrawiam Cię.
O jakie królewskie śniadanie , wszystko co uwielbiam , mąka kasztanowa i mleko migdałowe to szczyt mojego ulubienie:)
Mi naleśniki i placuszki we wczesnym dzieciństwie smażyła babcia i takie smażyła ,ze ja od zawsze uwielbienia takie smaki i nie nauczyłam się lubić mięso, bo owsianki , ryże i zacierki na mleku od Bandorki czy Masłolinki to było to , babcia nigdy nie słodziła zup z mlekiem ,a je soliła
Naleśniki do dziś najlepiej lubię z naleśnikami czyli same choć nie pogardzę z dodatkami , ale choć jeden musi być solo
Margot,
to obie jesteśmy plackowe i naleśnikowe!
Cieszę się, że są w Twoim ,typie’.
A kasztanowe to nawet bez dodatków są pyszne.
U mnie też zupy mleczne się soliło lekko.
Piękne śniadanie jak z marzeń. Ach gdyby tak ktoś zrobił je dla mnie 🙂
Dżemdżus,
dziękuję i polecam zrobić sobie je samodzielnie!
Śniadanie tete a tete ma swoje uroki.
o matuchno! cudo.
Karmelitko,
naprawdę?!
Jak miło!
Połączenie bardzo ciekawe, i te naleśniczki wyjątkowe z nietypowej mąki, super!
Natalio,
bardzo Ci polecam.
Dziękuję!
Takie śniadania to jest to! 🙂 a kumkwaty zawsze mnie zachwycały, mają w sobie wiele uroku. Pyszne połączenie 🙂
Evi,
dziękuję.
Kumkwat to doskonały cytrus!
Królewskie to śniadanie! Te naleśniki wyglądają wybornie 🙂
Magda C.,
było wyjątkowo udane!
Magda C.,
a tak, przyznaję.
Dzisiaj kontynuujemy!
Pyszne śniadanie, królewskie powiedziałabym 🙂
Ewo,
dziękuję.
Przygotowuję się do powtórki!
Ewo,
raz można poczuć się królem!
Pozdrowienia.
Uwielbiałabym też takie naleśniki, a dodatki, aż ślinka cieknie…
Urszula,
łatwo je zrobić.
Sekret tkwi w produktach i dodatkach.
Miłość to najpiękniejszy składnik tych naleśników Aniu ….. jesteś tak pełna ciepła Kochana… buziaki
Jolu,
bo jedzenie trzeba robić z miłością.
Smakuje wtedy cudownie.
Dziękuję!
Ależ to musi być pyszne połączenie 🙂 Mniam…Pozdrawiam
Jest naprawdę pyszne Małgosiu!
Pozdrowienia.
Cudowna kompozycja 🙂 rozmarzyłam się od samego patrzenia 🙂
Judik,
dziękuję!
Naleśniki, które smakują wspomnieniami 🙂
Gin,
trochę tak, chociaż kasztanowych w ,młodości’ nie jadałam…
Nie miałam okazji próbować jeszcze mąki kasztanowej, ale jak tylko kupię to pierwsze co usmażę naleśniki 😀
Łucjo,
to musisz koniecznie nadrobić.
Mąka kasztanowa pysznie smakuje nie tylko w naleśnikach.
Przepis brzmi bardzo egzotycznie, a wyglądają bajecznie:-)
Marzena,
o! egzotyki w tym mało widzę…
Ale dziękuję bardzo.
oj ależ to pięknie wygląda 🙂
Magda,
dziękuję!
O takich naleśników to bym chętnie spróbowała. Z kasztanów jadłam tylko coś w rodzaju kremu i był pyszny. Tu pewnie też mąka kasztanowa nieźle podkręca smak. Nic tylko brać 🙂
Tofko,
do nadrobienia te kasztany. Chyba są już wszędzie…
Smacznego!