Kwiaty cukinii nadziewane kurkami, ricottą i parmezanem. Fragment…

 

 

(…)To właśnie kwiaty cukinii uwiodły mnie na tyle, by dać jej drugą szansę: ogromne żółte gwiazdy lśniące w blasku słońca. Kwiaty cukinii sprzedaje się albo wciąż przyczepione do zielonych owoców, albo w pęczkach, samotnie. Trąbkopodobny kształt jest idealny, by go nadziewać, na przykład ricottą z odrobiną chili lub suszonymi pomidorami. Płatki zakłada się jeden an drugi i podaje na surowo lub obtacza w płynnym cieście i smaży na oliwie. Smażone kwiaty dają zieloną słodkość i stają się chrupkie, stanowiąc idealne opakowanie dla topiącego się sera, są też wystarczająco pyszne, by zasadzić roślinę i nie zajmować się zielonymi owocami.(…)

* fragment książki Tracey Lawson – W miasteczku długowieczności

 

 

 

Kwiaty cukinii zapiekane z kurkami, ricottą i parmezanem

6 dużych kwiatów cukinii – męskich lub żeńskich
200 g świeżej ricotty (kupuję u Włochów)
100 g świeżo tartego parmezanu
100 g kurek
garść natki pietruszki
1 ząbek czosnku
sól i pieprz do smaku
4 łyżki oliwy z pierwszego tłoczenia

Kwiaty trzeba przygotować jak najszybciej po zerwaniu. Inaczej będą się składać i trudno je nadziewać.
Piekarnik nagrzewamy do 190 st. C.
Kurki czyścimy, krótko płuczemy i osączamy na papierowym ręczniku. Na patelnię wlewamy 1 łyżkę oliwy i szklimy na niej posiekany czosnek. Dodajemy kurki i smażymy je do zrumienienia. Ricottę i parmezan umieszczamy w misce, dodajemy natkę i mieszamy. Dodajemy kurki z czosnkiem, doprawiamy solą i pieprzem – farsz powinien być zdecydowany w smaku. Ze środka kwiatów wyrywamy pręciki i nadziewamy farszem każdy z nich. Składamy końce płatków. Naczynie do zapiekania skrapiamy oliwa, układamy nadziane kwiaty i polewamy reszta oliwy. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i zapiekamy ok. 25 minut. Wyjmujemy z pieca i posypujemy solą i pieprzem. Od razu podajemy.

 

Bób, maliny i zioła. Sałatka nieoczywista. Techno detoks?

 

Ile godzin dziennie spędzam patrząc w ekran laptopa lub telefonu?
Czy mogę dać sobie odpocząć od techno życia bez żalu, że coś mnie omija albo coś tracę?
Czy jestem w stanie wykorzystywać swój intelektualny potencjał, świat własnych myśli i emocji, nie zastępując ich uzależnieniem od ciągłej stymulacji medialnej?
Czy potrafię na nowo uwierzyć, że prawdziwe życie jest w środku mnie, a nie na zewnątrz?

Te pytania zadałam sobie po ostatnim weekendzie, kiedy stwierdziłam, że nie wypuszczam z rąk telefonu, zabrałam na wyjazd laptop, obawiając się, że bez niego nie dam rady się obejść i obserwując moje wyjazdowe otoczenie.
Świat bez tego wszystkiego może wydać się prawdziwym wyzwaniem i oderwanie się od ciągłej stymulacji medialnej niezwykle trudne…Ale postanowiłam zafundować sobie techno detoks. Małymi krokami, aby zobaczyć coś, czego teraz prawie już nie widać…

 

 

Sałatka z bobem, malinami i ziołem
500 g wyłuskanego bobu
200 g malin
1 łyżeczka liści tymianku
1 łyżka liści bazylii
kwiaty szałwii i bazylii
1 łyżka oliwy EV
1 łyżeczka soku z cytryny
sól i pieprz

Bób gotujemy w osolonym wrzątku – młody gotuje się bardzo szybko i trzeba uważać, aby nie był zbyt miękki. Wylewamy go razem z wodą na sito i kiedy chwilę odcieknie, przelewamy go znowu bardzo zimną wodą – szybciej ostygnie i zachowa zielony kolor. Potem obieramy go z łupin i przekładamy do miski. Oliwę mieszamy z sokiem cytrynowym i solą. Liście bazylii siekamy i razem z tymiankowymi dodajemy do bobu. Dodajemy maliny i delikatnie mieszamy. Polewamy oliwą i posypujemy pieprzem. Układamy kwiaty szałwii i bazylii.

Na bób zapraszam jeszcze tu – klik! , i tu – klik!. Albo tu – klik!