Bażant na stole! Pierożki i bulion. Obiad na dziko

DSC_0160-002
 

Niedawno Koleżanka zapytała mnie, dlaczego na moim blogu tak mało dziczyzny, skoro myślistwo to u mnie tradycja rodzinna.
Odpowiedziałam Jej, że dlatego, iż dzikie mięso jest dla mnie zwyczajne i nie ma wymiaru wykwintności.
Pojawia się na naszym stole tak samo często, jak inne.
A ja lubię je za zapach i smak lasu, ziemi, ziół i traw.
Mamy czasy, kiedy jedzenie mięsa, a zwłaszcza dziczyzny obrosło w mity barbarzyństwa i jest niemodne .
Ten punkt widzenia jest mi zupełnie obcy, gdyż polowanie to najstarszy sposób zdobywania pożywienia, a jedzenie mięsa to naturalna konsekwencja relacji człowiek – przyroda.
Ale szanuję wybór tych, którzy mięsa nie jadają.
Odwrotnie bywa różnie, ale takie życie…
Myśliwska sztuka kulinarna w Polsce sięga XVI wieku.
Dziczyznę jadano powszechnie, a stare opisy uczt przyprawiają o zawrót głowy.
Mięso z dziczyzny jest pożywniejsze od innych mięs, ponieważ ma więcej białka.
Zawiera mało tłuszczu, który obrasta głównie nerki i nie gromadzi się w innych miejscach.
Nie zawiera cholesterolu.
Wymaga wcześniejszego przygotowania: kruszenia w skórze lub piórach i marynowania lub peklowania w zalewach.
Jeżeli kupujemy dziczyznę w sklepie, mamy do wykonania tylko etap marynowania.
Dzisiaj przygotowałam  bażanta.
Obiad na dziko!

 

DSC_0152-001
 

Bulion z bażanta
sprawiony bażant
bouquet garni: natka pietruszki, liście laurowe, gałązki tymianku
włoszczyzna: korzeń marchwi i selera, por
plasterek imbiru
nasiona pieprzu, kolendry, ziela angielskiego
sól

Bażanta dokładnie myjemy pod bieżącą zimną wodą.Dzielimy ptaka na pół , wkładamy do garnka i zalewamy zimną wodą.
Wstawiamy na średni ogień i zagotowujemy. Łyżką cedzakową zdejmujemy szumowiny.
Zmniejszamy ogień, dodajemy obrane warzywa, bouquet garni, imbir, przyprawy i płaską łyżkę soli.
Gotujemy na minimalnym ogniu. Rosół powinien tylko ,mrugać’.
Kiedy mięso jest całkiem miękkie, wyjmujemy je z bulionu.
Bulion przecedzamy za pomocą sita i doprawiamy solą i pieprzem.

Pierogi z mięsem bażanta i jarmużem

mięso bażanta z bulionu
warzywa i przyprawy z bulionu
kilka gałązek jarmużu
oliwa EV
sól i piperz
szczypiorek i pieprz młotkowany do podania

Mięso oddzielamy od kości i mielemy w maszynce razem z warzywami i przyparawami.
Listki jarmużu odrywamy od łodyg, myjemy i siekamy.
Na patelni na oliwie blanszujemy jarmuż i dodajemy masę mięsno-warzywną.
Mieszamy i doprawiamy solą i pieprzem.

ciasto pierogowe
500g mąki pszennej
400ml gorącej wody
50g masła
łyżeczka soli

Makę przesiewamy do miski, dodajemy sól. Masło rozpuszczamy w gorącej wodzie.
Do mąki stopniowo dolewamy wodę z masłem mieszając drewnianą łyżką.
Blat posypujemy mąką i wykładamy ciasto z miski.
Zagniatamy ciasto. Jeżeli klei się do rąk, dodajemy mąkę.
Wyrabiamy je ok. 10 minut.
Formujemy w kulę, wkładamy do miski i przykrywamy folią.
Zostawiamy na 30 minut.
Po tym czasie odkrawamy po kawałku ciasta, wałkujemy je cienko na posypanym mąką blacie i wykrawamy małą szklanką koła.
Na środek każdego koła układamy łyżeczkę mięsa z jarmużem i lepimy pierogi.
Gotujemy je w osolonym wrzątku. Rozkładamy pierogi na talerze i zalewamy gorącym bulionem.
Posypujemy szczypiorkiem i pieprzem.

 

Jagnięcina, brukiew i fasola. Ostatnia zimowa zupa!

DSC_0234
 

Nowe nadchodzi, jest tuż tuż…
Kocham ten moment pierwszych oznak wiosny!
Leszczyna ma już długie bazie, na wierzbie pojawiły się ,kotki’, a hiacynty pokazały kolorowe główki.
Zioła w skrzyni zaczynają budzić się do życia.
Więcej słońca, więcej światła i przyjaźnie dłuższy dzień.
Powoli nagrzewają się tarasowe deski i moje yorki zaczynają słoneczne kąpiele.
Z większą werwą gonią sąsiedzkie koty i wilgotnymi noskami wciagają świeże powietrze.
Czekam na moment pierwszej kawy przy tarasowym stole bez ciepłej kamizelki i koca.
Chcę wyciągnąć już poduszki na krzesła, zawiesić doniczki z kwiatami i posadzić nowalijki…
Tymczasem w kuchni kończę zimowe zapasy.
Wyciągam z szafki słoik fasoli, a z zamrażarki jagnięcinę.
Kawałek brukwi też pysznie się zagospodaruje.
Gotuję ostatnią zimową zupę!

 

DSC_0203
 

Zupa z jagnięciną, fasolą i brukwią

500g żeberek jagnięcych
200g białej fasoli
150g brukwi
2 ziemniaki
marchewka
por, biała część
3 ząbki czosnku
świeże zioła: majeranek, oregano, lubczyk
liść laurowy
sól i pieprz do smaku

Fasolę płuczemy i zalewamy wodą na całą noc. Jagnięcinę myjemy i dzielimy na małe kawałki.
Brukiew, ziemniaki i marchew obieramy i kroimy w kostkę.
Por kroimy w spore krążki.Czosnek obieramy i miażdżymy.
Do garnka wlewamy trzy, cztery łyżki oliwy i wrzucamy czosnek.
Podsmażamy go trzy minuty i wyjmujemy. Wkładamy na rozgrzaną oliwę żeberka i obsmażamy na złoto z obu stron.
Ddajemy fasolę, brukiew i czosnek, liść laurowy, sól i pieprz.
Wlewamy tyle wody aby przykryła wszystkie składniki i gotujemy na średnim ogniu aż będą w połowie miękkie.
Wrzucamy wtedy ziemniaki, marchew, por i zioła.
Gotujemy aż wszystko będzie miękkie. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem i podajemy.