Cebula, kasztanowe piwo i ser smażony z kminkiem. Zupa jest dobra na wszystko!

DSC_0593
 

To był naprawdę nieciekawy dzień, a konkretnie poniedziałek.
Po poniedziałku można się spodziewać wszystkiego!
Mgła, szarość i wilgoć. A do tego kolosalny korek, więc jazda 20 km na godzinę.
Sytuację ratuje jedynie ulubiona muzyka.
Dzięki korkom znam najnowszą płytę Adele na pamięć!
Doczołgałam się wreszcie do miejsca, gdzie byłam umówiona na śniadanie.
Delektowanie się francuskimi smakami i zapachami rozwiało mój poranny pesymizm.
Ale nie był to koniec gorszego dnia,  bo auto na nowo nie chciało zapalić…
Wydzwanianie po pomoc i czekanie na lawetę pokrzyżowało mi pozostałe plany.
I w dodatku rozpadał się zimowy deszcz!
Pani na centrali taksówkowej poinformowala mnie, że nie ma ani jednej wolnej taksówki!
W zatłoczonej Wraszawie w porannym galimatisie nie jest łatwo…
Skorzystanie z opcji MZK było jedynym wyjściem i wykonałam natychmiastowy powrót do domowej twierdzy.
I z marszu ugotowałam naprawdę pyszną zupę.
Ukoiła mnie i rozgrzała. Wyciszyła rozgoryczenie poniedziałkowym pechem.
Nastroiła pozytywnie na resztę dnia.
Zupa jest dobra na wszystko!

 

DSC_0603-001
 

Zupa cebulowa na piwie kasztanowym ze smażonym serem wielkopolskim
dla dwóch osób

 Piwo kasztanowe, które nadaje tej zupie niepowtarzalny smak, przywiozłam z Toskanii.  Nie wiem, czy jest dostępne w Polsce, ale można je zastąpić innym łagodnym piwem. Na przykład piwem na miodzie. Nie będzie to ten sam smak, ale zupa wyjdzie równie pyszna.

3 spore cebule
1 łyżka brązowego cukru
1 łyżka masła
200 ml bulionu warzywnego
330 ml (butelka) piwa kasztanowego
sól, pieprz, gałka muszkatołowa i kumin do smaku
100 g smażonego sera wielkopolskiego z kminkiem*
2 kromki wieloziarnistej bułki
listki greckiej bazylii do posypania (opcjonalnie)

 

Cebule obieramy i kroimy w półplasterki.
Patelnię rozgrzewamy na płycie, wsypujemy cukier i czekamy, aż się rozpuści, ale nie spali! Dodajemy wtedy pokrojone cebule i potrząsamy patelnią, aby obtoczyć je w rozpuszczonym cukrze. Zmniejszamy ogień i smażymy cebule do momentu kiedy zmiękną. Dodajemy łyżkę masła i smażymy dalej mieszając cebulę drewnianą łopatką. Dodajemy po pół łyżeczki gałki muszkatołowej i kuminu. Mieszamy i przekładamy cebulę do garnka. Zalewamy ją warzywnym bulionem, dodajemy sól, pieprz i gotujemy do miękkości. Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C. Do garnka wlewamy piwo i gotujemy jeszcze 5 minut. Doprawiamy ewentualnie zupę solą i pieprzem, i rozlewamy ją do foremek do zapiekania. Na wierzch kładziemy po kromce bułki i po dwa plastry sera z kminkiem. Wstawiamy do piekarnika i zapiekamy, aż ser zacznie się topić. Od razu podajemy.

** Wielkopolski ser smażony jest wytwarzany z mleka krowiego. Najpierw przechodzi proces dojrzewania, tardycyjnie zwany gliwieniem. Dzięki temu ser zyskuje ostry smak i zapach. A następnie smaży się go w maśle.
Podczas samżenia dodaje się kminek.
Wielkopolski ser smażony pierwotnie występował w formie naturalnej bez kminku.
W 2009 roku ten tradycyjny produkt z Wielkopolski został wpisany do rejestru Komisji Europejskiej ze znakiem Chronione Oznaczenie Geograficzne.

 

DSC_0599
 

Faworki na pianie. Jak karnawał to…chrust!

DSC_0590-005
 

Jak karnawał to faworki!
Przynajmniej zawsze tak było w mojej rodzinie.
Wszyscy, Duzi i Mali czekali na wielkie karnawałowe faworkowanie.
Bohaterami tego wpisu są faworki ze starej kuchni warszawskiej.
Uwielbiam odkrywać takie zakurzone receptury! I poznawać smaki z młodości moich Dziadków.
A jak bawiono się w karnawale w starej Warszawie?
Hucznie, bogato i na całego!
Organizowano bale, reduty i spotkania z tańcami i loteriami.
Bardzo popularne były bale charytatywne, podczas których zbierano datki na biednych, sieroty i przytułki.
I bale maskowe, moda na ktore przywędrowala do Warszawy z Włoch.
Dzieci i młodzież licznie odwiedzały ślizgawki, bo zapanowała moda na jazdę na łyżwach.
Poza tym popularne były kuligi poza miastem.
No a jakie słodkości  jedzono wtedy w Warszawie? Właśnie faworki i pączki!

 

DSC_0589-005
 

Faworki na pianie
przepis z książki Praktyczny kucharz warszawski, 1926r.

Ubić pianę z 4 białek, wsypać mąki tyle, aby ciasto ugnieść i rozwałkować się dało, wlać rozbite z cukrem żółtka, wymięszać, rozwałkować niezbyt cienko, robić faworki i smażyć na gorącym smalcu.

Faworki z Praktycznego kucharza warszawskiego są wspaniałe,  kruche i delikatne.
A przepis brzmi bardzo vintage. Polecam na karnawał!
I zapraszam do wspólnego faworkowania, które znajdziecie w wydarzeniu na Fb – FAWORKI, CHRUST, CHRUŚCIKI!