Wspólne krewetki z penne i serem. Rodzinny Klub Obiadowy.

Zaplanowaliśmy jakiś czas temu to wspólne gotowanie,ale nam się na nie nie składało.

 Piotr ciągle ma egzaminy na aplikacji, Aga buszuje w sklepach ze ślubnymi akcesoriami, ja się jeszcze ogarniam w nowym domu. Zgrać trzy osoby w jednej kuchni i czasie nie było łatwo. Ale co się odwlecze…
Krewetki z penne i serem w białym winie
1 kg obgotowanych i obranych krewetek
opakowanie makaronu penne
20 dkg sera dojrzewającego – u nas polski ser zagrodowy
3 szalotki
4 ząbki czosnku 
czerwona papryczka chilli
pół kostki masła
szklanka białego wina
oliwa
świeżo mielony pieprz
pęczek natki pietruszki

Szalotki posiekać, czosnek wycisnąć przez praskę,papryczkę drobno pokroić.
 Ser zetrzeć na grubej tarce.
W dużym garnku gotować penne w osolonej wodzie z dodatkiem oliwy.
Na dużej głębokiej patelni rozgrzać trochę oliwy, dodać masło.Kiedy się rozpuści wrzucić szalotki,czosnek i papryczkę. Podsmażyć.Podlać winem i chwilę odparować. Wrzucić krewetki i razem trzymać na ogniu.
Odcedzić makaron, kiedy będzie ugotowany al dente.
Wrzucić go z powrotem do garnka, dodać krewetki z sosem.Wymieszać. Dodać starty ser.Wymieszać.
 Od razu wykładać na talerze, posypać obficie natką i świeżo mielonym pieprzem..
 Jeść ,popijając białym winem.

Smacznego!

U Grzegorzów. Rodzinny Klub Obiadowy.

Kolejne rodzinne spotkanie.Żeby porozmawiać o Portugalii,planowanych wyjazdach do Hiszpanii- jeszcze nie wiadomo gdzie, i do Malagi – to wiadomo na pewno.
Żeby nacieszyć się Hanią,wolnym popołudniem i wspólnym jedzeniem.

Zaczęliśmy od ciekawej przystawki.
Małe tortilla wraps: nadziewane kurczakiem i sezamem z mixem sałat oraz z łososiem i sałatą musztardową.
Bardzo dobre połączenia,letnie,lekkie.
Do tego ciekawe argentyńskie białe wino Pampas del Sur.Dobrze schłodzone.

Tu z kwiatami nasturcji.Były jeszcze kwiaty ogórecznika,ale zjedliśmy je od razu.

Potem zza stołu podziwialiśmy proces powstawania pizzy. To Grześ jest tu mistrzem!

Ciasto było już przygotowane.I poszło w ruch!Tym razem zauważyliśmy zalotny wałeczek,który skrywał ser gouda.
Pizza jak zawsze była cieniutka,z bogatym i pysznym nadzieniem. Mozarella,salami,oliwki. Mozarella,prosciutto i copa z rukolą.

Do pizzy piliśmy portugalskie czerwone wino Cabeco de Lobo.

Deser w sam raz na upalne popołudnie.
Sorbet malinowy z truskawkami, kleksem mascarpone i miętą.

I już nie pamiętam, kiedy odbywamy te wyjazdy- wrzesień czy październik? Chyba powinniśmy znowu spotkać się przy stole…