Pory zapiekane z serem pleśniowym i chrupiącą posypką. Sezonowo od A do M

 

Jesienne pory. Warzywo, które wykorzystywane jest powszechnie, ale głównie jako dodatek. Rzadko występuje w polskiej kuchni solo, jako samodzielne danie. Tymczasem jak najbardziej warte jest takiej roli. U mnie właśnie pory stanęły na stole jako jesienne danie w pysznej odsłonie.

3 duże pory, umyte i pokrojone po przekątnej na 3 cm kawałki
50 g sera pleśniowego
200 ml kremówki
1 łyżka musztardy Dijon
sól i pieprz

posypka
50 g pokrojonej w kostkę pancetty lub wędzonego boczku
kilka gałązek rozmarynu, drobno posiekanych
szczypta suszonych płatków chili
40 g bułki tartej
oliwa

 

 

Rozgrzej piekarnik do 200 st. C.  Pory włóż do naczynia do pieczenia, szczelnie nimi zapełniając formę, ponieważ skurczą się podczas pieczenia.

W misce wymieszaj pokruszony ser pleśniowy, śmietanę kremówkę i musztardę z odrobiną soli i dużą ilością czarnego pieprzu. Zalej pory i i piecz przez około pół godziny lub dłużej, aż pory będą bardzo miękkie.

W tym czasie włóż pancettę na zimną patelnię, a następnie smaż na średnim ogniu przez 10 minut, aż będzie naprawdę chrupiąca. Dodaj rozmaryn i płatki chili i smaż jeszcze przez 1 minutę.

Włóż bułkę tartą do miski, wrzuć pancettę wraz z całym tłuszczem i dobrze wymieszaj.

Ostrożnie wyjmij z piekarnika formę z porami, przykryj równomiernie bułką tartą i skrop oliwą .

Włóż do piekarnika na 15 minut lub do momentu, gdy bułka tarta nabierze złotego koloru.

Po pory koniecznie zajrzyjcie do Konwalii w kuchni. Pory na dwie kuchnie polecają się na jesienne  stoły.

Dolmades z ryżem i ziołami. Ateny do zjedzenia

***

 

Bartek Kieżun tym razem zabiera nas do Aten. Przyznam, że w Atenach byłam tylko raz i to miasto niezbyt przypadło mi do gustu. Poza częścią starożytną jawiło mi się jako przeludnione, duszne i …brudne. Toteż z niemałą ciekawością wzięłam do ręki Ateny do zjedzenia.
Bartek Kieżun oprowadza nas w niej po najpiękniejszych smakach i zapachach tego miasta, dając impuls aby wybrać się tam ponownie albo po raz pierwszy. Ateny do zjedzenia to jedna wielka uczta, podana i opisana w dnionizyjskim stylu – obficie, barwnie i ciekawie. Warto wziąć w niej udział w każdym momencie, aby napawać się kolorytem Aten, jego smakami, historią i teraźniejszością.

 

 

Dolmades
wersja wegetariańska

ok. 5o liści winogron ( u mnie z zalewy)
200 g ryżu (suchego)
zioła: natka pietruszki, mięta, koperek ( tyle samo ile ryżu)
1 łyżeczka cynamonu ( dodałam 1/2)
50 ml oliwy EV
sól, pieprz

do podania: cytryna ( u mnie też oliwa)

Zioła siekamy drobno. Mieszamy z ryżem, solą i pieprzem. Zawijamy male gołąbki. Trzeba pamiętać, że ryż będzie pęczniał w trakcie gotowania, wiec nie można zwijać ich zbyt ciasno. Liście, które pękną albo okażą się dziurawe, układamy an dnie patelni skropionej oliwą. Na nie układamy dolmades. Całość zalewamy osoloną wodą tak, aby gołąbki były przykryte. Gotujemy ok. 3o minut. Podajemy na ciepło lub zimno, skropione cytryną.

Swoje dolmades podałam na zimno, polewając je dodatkowo grecką oliwą.

* Ateny do zjedzenia, Barek Kieżun, Buchmann