Czekolada w słoiku, tulipany na parapecie. Czekając na wiosnę…

 

DSC_0088-001
 

Pochmurne dni przeplatają się ze słonecznymi.
Ciepło z przymrozkiem.
Z ziemi cebulowe powychylały już swoje główki.
Wyciągają się wolno do słońca i czekają na cieplejszy sygnał.
Ptaki zaczynają gardzić moim dokarmianiem i zostawiają coraz więcej niezjedzonych ziaren.
W słoneczne południe czuć powiew czegoś nowego.
I chce mi się już pracować w ogródku.
Tymczasem na moim parapecie rozkwitły tulipany!
Posadziłam je w zimowy czas, z tęsknoty za kolorami i wiosną.
Usmiecham się do nich każdego ranka, pijąc w ich towarzystwie pierwszą kawę.
A po południu częstujemy się solidnymi dawkami czekolady.
Pijemy ją z pistacjami lub żurawiną.
Piekę czekoladowe ciasta z burakiem i kasztanami.
Czekając na wisonę…

 

DSC_0098-001
 

Czekoladowe ciasto w słoiku

składniki na jeden słoik po konfiturze Bonne Maman
1 łyżka czekolady w proszku van Houten
1 łyżka baileys’a chocolat luxe
50 g mąki kasztanowej
małe jajko
100 ml mleka
1 łyżeczka cukru muscovado dark
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
2 owoce kumkwatu
2 kostki belgijskiej czekolady 84 % kakao

Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C.
Słoik smarujemy masłem.
W misce mieszamy składniki sypkie: czekoladowy proszek, mąkę kasztanową, cukier, sól i proszek do pieczenia.
Do kielicha blendera wbijamy jajko i miksujemy je z mlekiem i baileys’em, dodając stopniowo składniki sypkie.
Masę przekładamy do słoika, w środek wkładamy owoce kumkwatu pokrojone na ćwiartki i wstawiamy do nagrzanego piekarnika.
Po 15 miutach pieczenia na wierzchu ciasta kładziemy dwie tabliczki czekolady i pieczemy jeszcze 5 minut.
Wyjmujemy słoik z piekarnika za pomocą rękawicy kuchennej, studzimy lekko i podajemy ciasto jeszcze ciepłe.

 

DSC_0102-001
 

 

Czekoladowe ciasto słoikowe dopisuję do Czekoladowego Tygodnia, który prowadzi Atina.

Cebula, wino i sery. Z piekarnika. Sezonowo od A do M

 

DSC_0325
 

Jak sobota, to wiadomo, że jadę na targ.
W ten poranek było biało od szronu, a na aucie warstwa nieprzyjemnego nalotu.
Nie cierpię skrobania!
Ale wszystko wynagradzało cudowne słońce.
Przede mną było nasze sezonowe gotowanie od A do M.
I spotkanie z Koleżanką na targowych zakupach.
Obie lubimy świeże jędrne warzywa i zawsze kupujemy ich o wiele za dużo…
Nie jesteśmy w stanie oprzeć się ich cudownej mocy przyciągania.
Zatracamy się więc w bazarowej ofercie.
I właśnie zobaczyłam Ją!
Kulę. Ogromną, pięknie złocistą, jędrną…
Pani powiedziała , że to jabłkowa, hiszpańska.
Cebula!
W smaku lekko słodka, chrupiąca, delikatna.
Pyszna na surowo i do francuskiej zupy.
Wystarczy na dobre dwa dania, moja ważyła dokładnie 1047 g!
Pysznie ją zapiekłam.

 

DSC_0336-002
 

Cebula pieczona pod winnym beszamelem i dwoma serami

500 g cebuli jabłkowej (lub żółtej)
sól i młotkowany pieprz
100 ml oliwy

beszamel:
2 łyżki masła
2 łyżki mąki
100 ml białego wina
50 ml śmietanki kremowej
1/3 łyżeczki świeżo startej gałki muszkatołowej
sól i pieprz

100 g parmezanu
100 g francuskiego Bleu d’ Auvergne (lub innego sera z niebieską pleśnią)
łyżeczka Espelette ( lub innej ostrej papryki)
świeża kozieradka

Cebulę obieramy, kroimy na ćwiartki, a jabłkową na ósemki.
Układamy w formie do pieczenia, polewamy oliwą, posypujemy solą i pieprzem i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 st. C do miękkości – około godziny.
W małym garnku rozpuszczamy masło, dodajemy makę i mieszamy trzepaczką na jednolitą masę.
Gotujemy 2 minuty cały czas mieszając.
Dodajemy śmietankę i wino. Mieszamy i gotujemy 5 minut lub do czasu, aż sos zgęstnieje.
Dodajemy gałkę, sól i pieprz. Mieszamy.
Beszamelem polewamy upieczoną cebulę. Posypujemy startym parmezanem i pokruszonym serem z pleśnią.
Na wierzch sypiemy Espelette.
Zapiekamy 5 minut.

Tak zapieczona cebula cudownie smakuje z bagietką i białym winem.
Podawałam ją też z rybą.
Yummmy…

DSC_0339
 

Ponieważ dostaję liczne pytania o bohaterkę wpisu, zamieszczam zdjęcie jejmość cebuli!
Koszyczek, w którym cebula pozuje do zdjęcia ma 23 cm długości i 17 cm szerokości.

DSC_0315