Dyniowe trufle z imbirem, marcepanem i korzeniami. Rozgrzewająco!

 

Za oknem pada, wieje…Szaleje Grzegorz.
Brzydka jesień jednym słowem. I nie widzę w niej nic pięknego, spokojnego ani kojącego.
Yorki chowają się pod koce. Trawa w ogrodzie nasiąknięta wodą jak gąbka.
Potargane korony drzew gubią resztki żółtych liści. Jarzębina zamieniła się w gołe kikuty.
Znoszę to wszystko z godnością niejaką…
Przemykam ulicą po mleko okutana w przepastne ponczo.
Rozgrzewam się! Zapas korzeni wysunął się na pierwszy plan.
Otulają swoimi zapachami każdą szczelinę, do której wdziera się uparty Gregory.
Piekę dynię i mieszam ją z korzennymi smakami.
Plan na przetrwanie gotowy!

 

Dyniowe trufle z imbirem i marcepanem

200 g puree z pieczonej dyni
150 g dobrego marcepanu (albo więcej)
1 łyżka świeżego tartego imbiru
1/2 łyżki przyprawy pumpkin space
ciemne gorzkie kakao do obtaczania

Pumpkin space
3 łyżki mielonego cynamonu
2 łyżeczki mielonego imbiru
2 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
1 łyżeczka mielonych goździków
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej ( opcjonalnie)

Przyprawy mieszamy w małej misce i przesypujemy do słoiczka.

Puree dyniowe przekładamy do miski. Marcepan trzemy na tarce o małych oczkach i dodajemy do dyni, następnie przyprawę dyniową i mieszamy. Przykrywamy szczelnie i wstawiamy do lodówki na kilka godzin lub noc.
Kakao wysypujemy na papier do pieczenia. Masę dyniową wyjmujemy z lodówki, formujemy z niej kulki i obtaczamy w kakao.

 

Ramen wegetariański. Zupa mocy!

 

Jesień rozsiewa wirusy na prawo i lewo. I nigdy nie udaje mi się przed nimi schować.
Już tak mam…, a łykanie dużych dawek witaminy C, homeopatia i różne domowe mikstury po prostu na mnie nie działają.
Muszę zatem z wirusem się zaprzyjaźnić i przetrzymać go przez kilka dni.
Chowam się w domu i mam dużo czasu na różne zaległe zajęcia. Przynajmniej taki pożytek.
Porządkuję rzeczy w garderobie, robię remanent w kuchennych szafkach, prasuję i czytam…
Wręczam J. listę zakupów i rozpisuję mapę sklepów. Potem cierpliwie czekam i przystępuję do dzieła.
Gotuję zupę mocy!

 

 

Ramen wegetariański
2 płaty wodorostów wakame
1 łyżka oleju sezamowego
3 ząbki wędzonego czosnku
kawałek imbiru – 3 cm
1 średnia żółta cebula
2 l wody źródlanej
2 łyżki sosu sojowego
2 łyżki sosu rybnego
1 łyżka dashi
5-6 suszonych shitake
garść świeżych grzybów enoki
1 łyżka żółtej pasty miso
200 g świeżego makaronu ramen

do podania
2 łyżki posiekanego szczypioru
200 g tofu – świeże ze sklepu koreańskiego ( nigdy nie kupuję w zwykłych sklepach!)
200 g kimchi – świeże ze sklepu koreańskiego

W garnku na oleju sezamowym zrumieniamy rozgnieciony czosnek – razem z łupiną, pokrojony imbir i cebulę. Wlewamy wodę, dodajemy shitake, wakame, sos sojowy, rybny i dashi. Gotujemy na małym ogniu, pod częściowym przykryciem ok. 2 godziny.
W tym czasie przygotowujemy dodatki. Siekamy szczypior, kroimy tofu.
Wywar przecedzamy przez sito do drugiego garnka i podgrzewamy. Dodajemy mirin, miso, ewentualnie sos rybny i olej sezamowy.
W osobnym garnku doprowadzamy do wrzenia 1 litr wody i wkładamy makaron na ok. 2 minuty. Odcedzamy na sicie i rozkładamy do misek. Dodajemy shitake, enoki, kimchi, tofu i rozlewamy bulion. Posypujemy szczypiorem i od razu podajemy.