Szparagi pieczone w boczku i sos cytrynowy. Dla Niego!

 

nigdy ich nie opublikowałaś. A to jest coś absolutnie pysznego!
– ale to jest przepis, który wczyscy znają, banalny i prosty…
– pewnie tak, ale ja jadam je jeszcze z sosem cytrynowym!

Ten argument przekonał mnie ostatecznie. Proszę Państwa, oto ulubione szparagi mojego Męża. Może jeść je codziennie, ale na szczęście rzadko może jeść boczek. Dlatego delektuje się całym pękiem szparagów w boczku raz w tygodniu. Może to być dowolna pora dnia – śniadanie, obiad lub kolacja…

 

 

Sos jogurtowo cytrynowy
sok z połowy cytryny bio
100 g jogurtu greckiego
sól i pieprz do smaku

W naczyniu wymieszaj jogurt z sokiem z  cytryny. Dodaj sól i pieprz do smaku. Gotowe!

Szparagi pieczone w boczku
500 g zielonych szparagów eko
plaserki boczku eko – tyle ile jest szparagów
oliwa EV do wysmarowania formy

Piekarnik nagrzej do 200 st. C. Naczynie do zapiekania posmaruj oliwą. Szparagi umyj i osusz. Odłam zdrewniałe końcówki. Każy szparag owiń plasterkiem boczku i ukłóż w formie. Wstaw do piekarnika i piecz ok. 30 minut. Od razu podaj. Możesz jeść je same lub maczać główki szparagów w cytrynowym sosie…

Mikroliście z domowej uprawy. Sezonowo od A do M!

 

 

Mikroliście. Microgreens czyli warzywa w skali mikro uprawiam od dawna. Jak każdy potrzebuję zastrzyku zdrowia – zwłaszcza na wiosnę, zanim pojawią się młode warzywa, które spokojnie można będzie zaprosić do swojego menu. Te miniwarzywa i minizioła, przepełnione smakiem, bogate w witaminy i minerały hoduję także dla przyjemnosci i ich urody. Sa niezwykłą ozdobą domowego parapetu, kiedy jeszcze brak wiosennej zieleni. Wykorzystuję je do wszystkiego – do posypywania sałatek, kanapek, jako dodatek do pieczonych warzyw, mięs, ryb, zup i past.

Microgreens są formą pośrednią pomiędzy popularnymi kiełkami, a dorosłymi warzywami. Oczywiście można je kupić w sklepie, ale znacznie ciekawiej jest spróbować samodzielnie uprawiać je w domu. To naprawdę bardzo łatwe! Przecież każdy ma kuchenny parapet.

Na domową uprawę mikroliści nadają się praktycznie wszystkie rośliny o jadalnych liściach, które równomiernie kiełkują i szybko rosną. Wybieram takie warzywa na kiełki i zioła, które mi najbardziej smakują. Są najlepsze kiedy trochę podrosną, bo mają wtedy najintensywniejszy smak! To taka koncentracja warzyw w liściach.

Jak je zatem uprawiać w domu? Wybieram przepuszczalne podłoże do wysiewu nasion, wysypuję je do pojemników, w których będą rosły mikrowarzywa i wyrównuję dłonią. Wysypuję nasiona równomiernie, ale nie za gęsto i przykrywam je cienką warstwą podłoża (wszystkie informacje o wysiewie i potrzebach roślin znajdziemy na opakowaniu nasion). Następnie podlewam i ustawiam na widnym i ciepłym parapecie. Przykrywam je szczelnie przeźroczystym pojemnikiem, który pomoże utrzymać wysoką wilgotność. Spryskuję delikatnie kiełkujące siewki, tak by podłoże nigdy nie wyschło. Większość z nich jest gotowa do zerwania już po kilku dniach od kiełkowania i ma pełny smak roślin dużych rozmiarów. Zbieram liście, gdy są małe, przycinając je przy ziemi nożyczkami.

 

 

 

Do dzisiejszego śniadania wykorzystałam mikroliście słonecznika, rzodkiewki i pnącego groszku. Jedliśmy je z pastą z fasoli i grzankami z niezbyt świeżego już chleba. Przepis na mikroliście znajduje się we wpisie. A co z mikroroślinami w Konwaliowej kuchni?