Brzoskwiniowa salsa. Sezonowo od A do M. Me, my self and I!

DSC_1011-001
 

 

Bardzo lubię swoją odrębność.
Zanurzam się w nią i wtedy najlepiej rozumiem siebie i to co mnie otacza.
Intymność z samą sobą jest mi do tego niezbędna.
Codzienność atakuje mnie przekazem, że muszę być piękna, szczupła, muszę wszystko mieć, i zrobić sobie operację plastyczną – koniecznie powiększyć usta, żeby być lubianą…
A ja włączam swoj osobisty klawisz ‘delete’ i mnie nie ma.
Znam zasady dzisiejszego ‘być’, lubię nowe technologie, ale tak naprawdę nie przystosowałam się całkowicie do tego świata z powierzchownnymi sympatiami.
Codziennie atakują mnie negatywne przekazy .
Mam wrażenie, że dobre wiadomości tak naprawdę niewielu z nas obchodzą.
Ludzie nie mówią sobie ‘dzień dobry’ i nie uśmiechają się do siebie..
I nie rozumiem, dlaczego cały świat szuka pokemonów?
Może poszukajmy bliskości, zrozumienia siebie nawzajem, przekażmy sobie dobre emocje…
I słuchajmy siebie.

 

 

DSC_1007-001
 

Na sierpniowe brzoskwinie i morele namówiłam Konwaliową Magdę. Nie znalazłam jednak dostatecznie aromatycznych moreli, a brzoskwinie trafiły mi się wyjątkowo pachnące dojrzałym sierpniem.
Pysznie odnalazły się w salsie, ktorą naprawdę można pokochać, dodając ją do ulubionego dania lub wyjadając łyżką prosto ze słoiczka…

Salsa z brzoskwiń

ok. 700 g brzoskwiń obranych i bez pestek
180 g cukru pudru
150 g czerwonej papryki, pokrojonej
200 ml octu balsamicznego z porto ( lub octu jabłkowego)
1 czerwona cebula, posiekana
sok z 3 limonek
1 łyżeczka soli morskiej
2 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
1 papryka Habanero, posiekana
2 łyżki posiekanej świeżej kolendry

Wszystkie składniki za wyjątkiem kolendry przekładamy do szerokiego rondla, doprowadzamy do wrzenia, zmniejeszamy grzanie i mieszamy drewnianą łyżką, gotując wolno ok. 5 – 10 minut minut. Przekładamy do naczynia i posypujemy kolendrą.
Uwaga! salsa jest dość ostra, dlatego należy samemu zdecydować o ilości papryki Habanero, jaką dodamy do sosu.
Salsę można zawekować w wyprażonych wcześniej słoiczkach, wstawiając je na 30 minut do piekarnika nagrzanego do 100 st. C, i cieszyć się nią w dowolnym momencie.
Jest doskonałym dodatkiem do ryb, mięs, serów…
Ja podałam ją z pieczonymi w maśle pstrągami, które natrałam przed pieczeniem ziołową solą i nafaszerowałam ich środki miętą, czosnkiem i cytryną.

Kogut w czerwonym winie. Z historią w tle…

DSC_0692-001
 

Coq au vine. Korzenie tej potrawy sięgają czasów Juliusza Cezara. Sama receptura zaś została zapisana i udokumentowana we Francji dopiero na początku XX wieku. We francuskiej książce kucharskiej z 1864 roku pojawił się wprawdzie podobny  przepis Poulet au vin blanc, ale traktowano go jako zupełnie osobne danie. Natomiast wydarzeniem był przepis Julii Child, która zamieściła go w swojej książce w 1961 roku Sztuka kuchni francuskiej.
Koguta w winie przygotowuje się w różnych wariantach, w zależności od regionu. I tak we francuskiej Jurze gotuje się go w miejscowym jasnym winie – coq au vin jaune, w Alzacji w Rieslingu, a w pozostałych miejscach coq au pourpre lub coq au fiolet przygotowuje się w burgundzie, Beaujolais nouveau, bordeaux. Istnieje też wersja coq au Champagne, czyli kogut w szampanie.
Istotnym elementem receptury jest dodanie  na końcu przygotowywania potrawy koguciej krwi, aby wydobyć głęboki ciemny kolor sosu i zagęścić go.
Efekt ciemnego sosu można uzyskać dodając ciemne gorzkie kakao, a zagęścić niewielkim dodatkiem mąki, i w ten sposób podkreślić jego smak.
Znana mi francuska Rodzina gotuje koguta w winie z owocową nutą Côtes du Rhône, a więc w czerwonym winie z doliny Rodanu. I ta wersja odpowiada mi chyba najbardziej.
Jeżeli chodzi o samego koguta, to we Francji jest to kapłon lub młody kogut z wolnego chowu. U nas często zastępuje się go kurczakiem. Zapewniam, że to nie ta sama bajka. Młody kogut ma absolutnie fantastyczny smak. Z łatwością można go kupić w sieci francuskich matketów- Auchan, Leclerc, Carrefour lub niektorych delikatesach, z dobrych francuskich hodowli. Polecam też rosół z młodego koguta – delicje!

 

DSC_0686-001
 

Kogut w czerwonym winie
Coq au pourpre

1 młody kogut ( mój ważył 670g)
1 butelka Côtes du Rhône
1 cebula
1 marchewka
2 goździki
2 liście laurowe
1 łyżeczka morskiej soli
1 łyżeczka mielonego czarnego pieprzu
5 gałązek świeżego tymianku
2 łyżki oliwy
2 łyżki masla
1 łyżka pszennej mąki
100 g bekonu
200 g brązowych pieczarek
1 suszony borowik
2 łyżki perłowych cebulek z zalewy
1 łyżka ciemnego gorzkiego kakao

Najpierw przygotowujemy zalewę do koguta. Cebulę i marchew obieramy i kroimy: cebulę w kostkę, marchew w półplasterki, i przekładamy do głębokiego naczynia. Dodajemy goździki, pieprz, sól, liście laurowe i tymianek. Wlewamy 3/4 butelki wina i mieszamy. Koguta porcujemy na kawałki, zostawiając oddzielnie kręgosłup. Mięso wkładamy do wina – powinno być całkowicie pokryte zalewą, przykrywamy i odstawiamy do lodówki na 24 godziny. Przez ten czas przewracamy kawałki koguta kilka razy.

Koguta wyjmujemy z winnej marynaty, osuszamy papierowym ręcznikiem i obsmażamy na sporym ogniu ze wszystkich stron w dużym płaskim rondlu na 1 łyżce oliwy i 2 łyżkach masła. Wyjmujemy porcje koguta do naczynia i przykrywamy pokrywą.

Bekon kroimy w kostkę, a pieczarki na ćwiartki, i obsmażamy  na tym samym tłuszczu. Dodajemy warzywa z marynaty, trochę wina i oprószamy całość mąką. Rozprowadzamy łopatką, aby mąka nie zbiła się w grudki, dolewając w razie potrzeby marynatę. Układamy teraz porcje kurczaka, dodajemy suszony borowik, wlewamy resztę wina z marynaty, resztę masła i przykrywamy garnek pokrywą. Dusimy koguta w winie na średnim ogniu przec 30 minut. Mięso powinno być pokryte winem, jeżeli go brakuje, dolewamy. Po tym czasie dodajemy perłowe cebulki. Odlewamy dwie łyżki sosu i rozprowadzamy w nim kakao, które wlewamy do garnka. Mieszamy delikatnie sos i dusimy całość jeszcze ok. 30 minut. Jeżeli sosu jest za dużo, odkrywamy pokrywę, aby nieco odparował. Podajemy koguta w winie razem z warzywami i grzybami na ziemniaczanym puree i obowiązkowo z kieliszkiem Côtes du Rhône.  Voilà!