Kwiaty na talerzu.Placuszki z kwiatami czarnego bzu.

Po nocnej burzy wybiegam rano do ogrodu.Witam się z roślinami i ze światem.Zrywam świeżo rozwinięte baldachy czarnego bzu.Będzie kwiatowe śniadanie!

Placuszki z kwiatami czarnego bzu
rozwinięte baldachy czarnego bzu -ilość wg.uznania, ja lubię sporo
20 dkg mąki
2 szklanki maślanki
1 jajko
sól- szczypta

1 łyżka cukru pudru /lub bez,też smaczne/
1 łyżeczka sody oczyszczonej
olej roślinny i masło do smażenia

Przebieram baldachy,odrywam ogonki i łodyżki. Nie płuczę, bo nie powinny być mokre.
Z mąki, żółtek,maślanki rozrabiam ciasto gęstsze niż na naleśniki. Dodaję sodę,szczyptę soli i ewentualnie cukier puder.Mieszam. Ubijam sztywną pianę z białka.Delikatnie mieszam z ciastem. Potem baldachy dzielę na mniejsze części i dokładam do ciasta. Delikatnie łączę.

Smażę na złoto na oleju z masłem.
Polewam  miodem akacjowym.
I oto proszę!

 

 

Omlet.Śniadanie ze… szparagami.

A kto powiedział,że to już koniec szparagowania? Nic z tego, u mnie codziennie pojawiają się nowe pęczki.Naprzemiennie – raz białe, raz zielone.
Dzisiaj w śniadaniowej odsłonie.

Omlet ze szparagami
2 wiejskie jajka

szparagi – główki białych
dymka ze szczypiorkiem
parmezan starty
sól,pieprz
masło do smażenia

Szparagi blanszuję 3 minuty w osolonej wodzie. Odcedzam. Jajka roztrzepuję widelcem,dodaję pokrojoną dymkę ,sól,pieprz.Mieszam.
Na patelni rozgrzewam masło, wylewam masę jajeczną.Kiedy część się ścina, płynne jajka wylewam pod spód. I tak aż płynna masa  prawie się nie zetnie. Wykładam na nią szparagi, posypuję parmezanem.
Wykładam na ogrzany talerz, składam.Gotowe!