Gruszkowy krem z gorgonzolą i czerwonym pieprzem. Sezonowo od A do M

 

dsc_0317
 

 

Potrzebuję zatrzymania.
Ten moment jest tylko mój.
Nie umiem go zdefiniować i nazwać…
Jest jak wszechświat.
Ważny jest każdy dzień.
Dzień jest jak raj.
Nieskończenie piękny i nieprzewidywalny.
Spotkanie w ogródku na kawę.
Książka pełna nowych hitorii.
Świadomość, że jestem tu na chwilę…
Że nasz świat jest pełen manipulacji…
Że łatwiej jest, kiedy poznajemy swoje potrzeby i wartości.
Między myślami kupuję parę czerwonych gruszek.
Zaczekają na gruszkowe spotkanie od A do M.
Ważne jest to, co stawiamy na stole…

 

dsc_0313
 

dsc_0319
 

Gruszkowy krem z gorgonzolą i czerwonym pieprzem

2 dojrzałe gruszki typu Klapsa
1 duży ziemniak
1 szalotka
1 łyżeczka soku z limonki
sól i bialy pieprz do smaku
1 łyżka oliwy EV
50 g gorgonzoli dolce
1 łyżeczka czerwonego pieprzu

Gruszki obieramy ze skóry, wycinamy gniazda nasienne, kroimy je na mniejsze kawałki. Ziemniak tak samo obieramy i kroimy w kostkę. W garnku rozgrzewamy oliwę, dodajemy szalotkę i smażymy ją 3 minuty. Dodajemy ziemniaki i smażymy razem 10 minut. Dodajemy gruszki i dusimy wolno, aż wszystkie składniki będą miękkie. Miksujemy blenderem i dodajemy sól i pieprz do smaku. Krem podgrzewamy i dolewamy sok z limonki, mieszamy.  Przekładamy go do przygotowanych naczyń, układamy kostki gorgonzoli i posypujemy ziarnami czerwonego pieprzu.

 

Brzoskwiniowa salsa. Sezonowo od A do M. Me, my self and I!

DSC_1011-001
 

 

Bardzo lubię swoją odrębność.
Zanurzam się w nią i wtedy najlepiej rozumiem siebie i to co mnie otacza.
Intymność z samą sobą jest mi do tego niezbędna.
Codzienność atakuje mnie przekazem, że muszę być piękna, szczupła, muszę wszystko mieć, i zrobić sobie operację plastyczną – koniecznie powiększyć usta, żeby być lubianą…
A ja włączam swoj osobisty klawisz ‘delete’ i mnie nie ma.
Znam zasady dzisiejszego ‘być’, lubię nowe technologie, ale tak naprawdę nie przystosowałam się całkowicie do tego świata z powierzchownnymi sympatiami.
Codziennie atakują mnie negatywne przekazy .
Mam wrażenie, że dobre wiadomości tak naprawdę niewielu z nas obchodzą.
Ludzie nie mówią sobie ‘dzień dobry’ i nie uśmiechają się do siebie..
I nie rozumiem, dlaczego cały świat szuka pokemonów?
Może poszukajmy bliskości, zrozumienia siebie nawzajem, przekażmy sobie dobre emocje…
I słuchajmy siebie.

 

 

DSC_1007-001
 

Na sierpniowe brzoskwinie i morele namówiłam Konwaliową Magdę. Nie znalazłam jednak dostatecznie aromatycznych moreli, a brzoskwinie trafiły mi się wyjątkowo pachnące dojrzałym sierpniem.
Pysznie odnalazły się w salsie, ktorą naprawdę można pokochać, dodając ją do ulubionego dania lub wyjadając łyżką prosto ze słoiczka…

Salsa z brzoskwiń

ok. 700 g brzoskwiń obranych i bez pestek
180 g cukru pudru
150 g czerwonej papryki, pokrojonej
200 ml octu balsamicznego z porto ( lub octu jabłkowego)
1 czerwona cebula, posiekana
sok z 3 limonek
1 łyżeczka soli morskiej
2 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
1 papryka Habanero, posiekana
2 łyżki posiekanej świeżej kolendry

Wszystkie składniki za wyjątkiem kolendry przekładamy do szerokiego rondla, doprowadzamy do wrzenia, zmniejeszamy grzanie i mieszamy drewnianą łyżką, gotując wolno ok. 5 – 10 minut minut. Przekładamy do naczynia i posypujemy kolendrą.
Uwaga! salsa jest dość ostra, dlatego należy samemu zdecydować o ilości papryki Habanero, jaką dodamy do sosu.
Salsę można zawekować w wyprażonych wcześniej słoiczkach, wstawiając je na 30 minut do piekarnika nagrzanego do 100 st. C, i cieszyć się nią w dowolnym momencie.
Jest doskonałym dodatkiem do ryb, mięs, serów…
Ja podałam ją z pieczonymi w maśle pstrągami, które natrałam przed pieczeniem ziołową solą i nafaszerowałam ich środki miętą, czosnkiem i cytryną.