Udon z wędzonym tofu, kapustą pekińską i grzybami Mu Err

 

To proste danie z udonem i wędzonym tofu idealnie nadaje się na każdy dzień tygodnia. Jest łatwe i proste w przygotowaniu i bardzo sycące w smaku, z mnóstwem umami dzięki wędzonemu tofu, przypalonej kapuście i grzybom, czosnkowi i imbirowi. Zdecydowanie warto !

75 ml uniwersalnego sosu sojowego (używam Kikkomana)
75 ml mirinu
15 ml octu ryżowego
1 ząbek czosnku, drobno starty
2 łyżeczki drobno startego imbiru
2 łyżeczki sosu Sriracha (opcjonalnie)
200 g tofu wędzonego, twardego (kupuję od Tradycyjnie Wędzone Tofu)
3 łyżki oleju o wysokiej temperaturze dymienia ( u mnie olej z awokado)
200 g kapusty pekińskiej, posiekanej
20 g suszonych grzybów Mu Err ( uszaki bzowe)
3 cebulki dymki, biała część pokrojona w grube plasterki, a zielona część w cienkie plasterki
400 g świeżego makaronu udon (lub 200 g suchego) ( kupuję świeży od Ramensky)
1 łyżeczka oleju sezamowego
2 łyżki prażonych nasion sezamu do dekoracji

 

 

W małej misce połącz pierwsze sześć składników, aby stworzyć marynatę. Dostosuj ilość imbiru i sosu sriracha do smaku. Pokrój tofu na małe kostki. Umieść je w płytkim naczyniu i zalej 60 ml marynaty. Dobrze wymieszaj. Pozwól tofu wchłonąć całą marynatę.
Grzyby zalej gorącą wodą, przykryj i trzymaj 20 minut.
W międzyczasie rozgrzej 1 łyżkę olej w woku i dodaj kostki tofu z marynaty. Smaż, aż będzie złocistobrązowe i miejscami przypieczone. Przełóż je do naczynia.
W woku rozgrzej 2 łyżki oleju. Gdy się rozgrzeje, wrzuć posiekaną kapustę, grzyby i biało-zieloną część dymki. Smaż, aż składniki przestaną być surowe i miejscami lekko się przypalą.
Dodaj makaron do woka. Smaż przez kolejną minutę (jeśli gotujesz świeży makaron, gotuj go o 2 minuty krócej). Dodaj resztę marynaty i pieczone tofu. Dobrze wymieszaj i smaż przez kolejną minutę.
Podziel na dwie miski. Podawaj skropione olejem sezamowym, posypane zieloną częścią dymki i uprażonymi (i rozgniecionymi w moździerzu, jeśli chcesz uwolnić więcej aromatu) nasionami sezamu.

Tteokbokki w miodowo – ostrym sosie. 떡볶이 Koreański street food

 

Tteokbokki to klasyk i  hit ulicznego jedzenia w Korei. Mięciutkie i ciągnące się kluski ryżowe zatopione w aromatycznym słodkim i ostrym sosie, zna i uwielbia każdy fan koreańskiej kuchni. Idealnie pasują teraz do jesiennych dni, rozgrzewając ciało od środka i dodając mu otuchy, ale dobrze smakują o każdej porze roku.

Potrawa datuje swoje powstanie na przełomie XIX i XX wieku, choć w starych źródłach znaleziono wzmiankę o tych ryżowych kluchach już około XV wieku. Warto dodać, że te starsze wzmianki odnoszą się do innej, bardziej ekskluzywnej wersji tej potrawy. Gościła ona na królewskim dworze i wyglądała zupełnie inaczej niż jej późniejsza wersja. Do jej wykonania wykorzystywano polędwiczkę, orzechy piniowe oraz sos sojowy. Smak był zdecydowanie łagodniejszy, a niektórzy porównują go z aromatem znanym z japchae. Większości nie było stać na takie luksusowe posiłki, długo więc ten rodzaj potrawy zarezerwowany był wyłącznie dla dworu. Kluski ryżowe stały się powszechne kiedy na kulinarnej mapie Korei pojawiły się papryczki chili i pasta gochujang.

Początkiem kultowej wersji tteokbokki w ostrym sosie, według różnych źródeł był przypadek, kiedy kilka ryżowych klusek wpadło do ostrego sosu. Wtedy prowadząca chińską restaurację Ma Bok Lim, która przygotowywała też inne potrawy, postanowiła jednak spróbować tej wersji. Okazało się, że smakowała wybornie i wkrótce stała się hitem również wśród klientów tej knajpki.
Dlatego dziś możemy się nią cieszyć nie tylko w dwóch podstawowych wersjach. Równie popularne są takie opcje jak rabokki z dodatkiem makaronu rāmen, curry tteokbokki pływające w sosie na bazie aromatycznych przypraw czy też cream sauce tteokbokki, których sos inspirowany jest włoską carbonarą.

 

 

bulion
2,5 kubka bulionu dashi – jak u mnie
lub
6 większych suszonych sardynek
około 7 centymetrowy kawałek kombu
lub
kawałek kombu i 1 łyżeczka pasty krewetkowej

 

sos
2-3 łyżki pasty gochujang – ilość dostosuj do swojego smaku
1-3 łyżeczek płatków gochugaru
2 łyżki miodu
2 łyżeczki sosu sojowego
2 ząbki czosnku, zgniecione nożem i pokrojone w większe kawałki
zielona cebulka pokrojona w większe kawałki
sól i pieprz do smaku

500 g klusek ryżowych

do podania
kimchi
jajka ugotowane na twardo – u mnie półmiękkie
prażony sezam do posypania – czasami dodaję Furikake

Jeśli samodzielnie przygotowujesz bazowy bulion, zacznij od oderwania główek od suszonych sardynek i wyjmij ich wnętrzności. Tak przygotowane sardynki zalej 3 i 1/4 kubka wody i dodaj do nich kawałek kombu. Doprowadź do wrzenia i gotuj na dużym ogniu przez 5 minut. Bulion powinien trochę odparować. Przecedź go prze sito i odrzuć sardynki i kombu.
Jeżeli gotujesz go z kombu i pasty krewetkowej, po prostu włóż wszystko do garnka, zalej wodą i gotuj około 5 minut.

Kluski ryżowe opłucz w zimnej wodzie.

Do bulionu dodaj pastę gochujang, płatki gochugaru, miód, sos sojowy, rozgnieciony czosnek oraz większe kawałki zielonej cebulki. Dopraw solą i pieprzem i dokładnie wymieszaj. Sprawdź smak i dostosuj go do własnych preferencji.

Dodaj kluski ryżowe i wszystko doprowadź do wrzenia. Zmniejsz ogień na średni i gotuj przez około 8 minut lub do momentu gdy kluski zmiękną, a sos trochę się zredukuje i zgęstnieje.

Podaj z jajkiem, kimchi i dodatkową porcją posiekanej zielonej cebulki. Posyp prażonym sezamem lub Furikake.