Gęsie nogi confit i purée ziemniaczane z rydzami. Przedświątecznie

DSC_0316
 

Po drugiej stronie Puławskiej od końca listopada stoi rząd ściętych choinek.
Przejeżdżam obok tego choinkowego placu kilka razy w tygodniu i bardzo mnie ten widok przygnębia.
Dlaczego wycięto tyle drzewek i tak wcześnie?
Dla mnie jest to symbol powierzchowności i komercji, zwraca uwagę na logistykę świąt, a nie na na emocje z nimi związane.
A w moim rozumieniu święta Bożego Narodzenia to czas spokoju, wydarzenie intymne i osobiste i budzące we mnie najwięcej emocji ze wszystkich świąt.
Tymczasem niezmierzone ilości reklam i przedwczesnych symboli świątecznych wypłukują to, co najważniejsze -dziecięcą radość ze świąt.
Pryska zaraz mój entuzjazm, wiara, naiwność…
Reklama mówi mi, że wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko wziąć mini ratkę…
Machina komercji zatraca sens wszystkiego co prawdziwe i bliskie.
Odwracam się od bilbordów i zrzucam z siebie ciężar zakupów, tłoku w marketach i wracam do świątecznych rytuałów.
Biegnę myślami do czasów, kiedy święta kojarzyły się z pastowaniem podłóg, robieniem ozdób na choinkę i przygotowywaniem tradycyjnych potraw.
Sentymentem darzę ‘Opowieść wigilijną’ i jej przesłanie, że jesteśmy bogaci nie dzięki pieniądzom i rzeczom, ale dzięki dobrym relacjom w domu, w rodzinie, w dalszym i bliższym otoczeniu.
Wiem, że warto spokojnie się do świętowania przygotować i mieć więcej czasu i uwagi dla siebie i bliskich.
Wyłączyć przedświąteczny pośpiech…

 

DSC_0320-001
 

Jeżeli nie macie jeszcze pomysłu na świąteczny obiad, polecam to danie. Jest mało pracochłonne, ciekawe i naprawdę pyszne. Zachwyci nawet największego smakosza.

Gęsie nogi confit
dla dwóch osób

gęsia noga na osobę
100 ml żubrówki
1,5 l gęsiego smalcu
1/2 łyżki soli morskiej
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka kozieradki
1 gałązka rozmarynu
1 gwiazdka anyżu
2 ząbki czosnku

Nogi gęsi myjemy i osuszamy papierowym ręcznikiem. W naczyniu mieszamy sól, cukier, kozieradkę i igiełki rozmarynu. Ząbki czosnku rozcieramy w moździerzu na pastę ze szczyptą soli. Gęsie nogi nacieramy czosnkiem, mieszanką soli i ziół. Układamy w naczyniu, dodajemy anyż i zalewamy żubrówką, przykrywamy i odstawiamy na noc do lodówki.
Następnego dnia wyjmujemy nogi z naczynia. Kiedy osiągną temperaturę otoczenia, obsmażamy je ze wszystkich stron na łyżce smalcu z gęsi, układamy w formie do pieczenia lub garnku, wlewamy resztę żubrówki i anyż, zalewamy gęsim smalcem, który powinien całkowicie pokryć mięso, i ustawiamy na płycie z minimalnym grzaniem. Gotujemy bardzo wolno aż mięso będzie zupełnie miękkie.
Wyłączamy grzanie. Nogi są gotowe do podania. Możemy też zostawić je w smalcu, w którym się gotowały i po wystudzeniu przenieść w chłodne miejsce. Na przykład wstawić do lodówki, gdzie mogą stać nawet 2 -3 tygodnie.

Purée ziemniaczane z rydzami
500 g mączystych ziemniaków, np. irga
100 g dobrego masła
100 ml mleka
sól i pieprz do smaku

100 g mrożonych lub solonych rydzów ( zamiennie borowików, podgrzybków)
1 łyżka masła klarowanego
1 szalotka

Rydze rozmrażamy, a solone płuczemy pod bieżącą wodą i zostawiamy na durszlaku do odsączenia.
Osuszamy papierem kuchennym, kroimy na mniejsze kawałki. Na patelni rozpuszczamy masło i dodajemy rydze. Podsmażamy je na złoto, posypujemy solą i pieprzem. Zdejmujemy z patelni. Na pozostałym tłuszczu szklimy szalotkę i mieszamy z grzybami.
Ziemniaki myjemy i gotujemy w łupinach do miękkości w osolonej wodzie.
Ugotowane lekko studzimy i obieramy ze skórek, ugniatamy, przecieramy przez sito, dodajemy masło, sól i pieprz. Mieszamy i dolewamy gorące mleko.  Dodajemy rydze razem z szalotką. Łączymy z ziemniakami i podajemy.
Uwaga! Purée nie powinno mieć konsystencji papki. Dlatego mieszamy je delikatnie i krótko.

 

DSC_0315-002

Rydz w maśle. Hej rudy, rudy, rudy…!

DSC_0074-005
 

Wypuściłam się na długi wrześniowy weekend z J. i J. tam, gdzie rosnąć powinien.
Beskid Niski, Wysowa, Łemkowszczyzna.
No bo gdzie jak nie tam?
Do tego Święto Rydza, wspaniały czas wydarzeń organziowanych z pasją przez Panie Basię i Kasię Miernikowe.
Absolutnie unikalny klimat Starego Domu Zdrojowego i nasz ulubiony pokój tulipanowy.
Wyjazd bryczkami w beskidzki las, kosze w rękach i dobre nastroje w sercach!
Pięknie, cicho i zielono. Powietrze jak szkarłat, upić się nim koniecznie trzeba.
Hej rudy, gdzie jesteś?!
Nie w lesie niestety, ale w karczmie i na straganie.
Z zeszłego roku, który wielce łaskawy był dla rydza.
Powróciliśmy więc z Wysowej ‘na tarczy’…
Tygodnie czekania i wreszcie jest, raczył się pokazać!
Szlachetny, dostojny i cudownie rudy.
O wspaniałym i niepowtarzalnym smaku.
Żadnym grzybem nikt tak mnie nie skusi jak rydzem.
Rydza kocham i za rydzem szaleję.
Hej rudy, rudy, rudy…!

 

DSC_0053-002
 

Masło rydzowe z koniakiem

6 świeżych rydzów
1 szalotka
150g najlepszego masła
1 łyżka najlepszej oliwy
20ml koniaku Hennessy
1 łyżka natki pietruszki
1 łyżeczka listków tymianku
sól morska i świeżo mielony pieprz

Ryzdowe kapelusze czyścimy ręcznikiem papierowym i kroimy w niezbyt drobną kostkę.
Szalotkę za to drobno siekamy. Na patelnię wlewamy oliwę i dodajemy szalotkę.
Blanszujemy ją i wyjmujemy do miseczki. Na patelnię wykładamy pokrojone rydze i rumienimy je na ostrym ogniu.
Wlewamy koniak, dodajemy szalotkę, listki tymianku i natkę pietruszki. Mieszamy i redukujemy grzanie do minimum.
Wkładamy masło i mieszając wszystkie składniki czekamy, aż się rozpuści.
Wyłączamy grzanie, dodajemy sól i pieprz do smaku. Mieszamy i przekładamy masło do pojemnika.
Wkładamy do lodówki aż zastygnie.
Podajemy z ulubionym pieczywem, dodajemy do pieczonej ryby , mięsa, pasztetu.
Ze wszystkim smakuje wybornie!
My delektowaliśmy się masłem rydzowym i bułkami upieczonymi z tego przepisu – klik!

 

DSC_0089-004