Szparagi pieczone z bekonem i pangrattato. Niekończąca się opowieść…

 

Wiosna nie zachęca, nie pomaga znaleźć odpowiednich słów…
Tekst piszę już drugi miesiąc i słowa uciekają. Zostaje czarna dziura.
Tulipany pochowały główki ze strachu przed kaprysem wiosny.
Druga filiżanka kawy wypita zbyt łapczywie…
Po niebie przechadzają się ponure chmury.
Dulce de leche wyjedzone łyżeczką ze słoika.
Trzeba myśleć i myśleć i może słowa same przeleją się na papier?
Kot sąsiadów siedzi na płocie. Rudy patrzy w niebo…
W koszyku umościły się dwa pęczki szparagów. Czekają na swoją kulinarną historię.
Notatki porozrzucane bez składu.
Z piekarnika dochodzi zapach pieczonego bekonu i pangrttato już gotowe.
Jak znaleźć odpowiedni klucz, żeby to napisać?
W kieliszkach brak wina do obiadu…
Może to jest niekończąca się opowieść?

 

 

6 plastrów bekonu
1 pęczek zielonych szparagów

pangrattato
3 łyżki grubo tartej bułki
2 łyżki oliwy EV
1 ząbek wędzonego czosnku
1 łyżeczka skórki otartej z cytryny bio
1/2 łyżeczki Espelette

Na patelnię wlewamy oliwę, dodajemy drobniutko posiekany czosnek i podgrzewamy. Wsypujemy bułkę tartą i zrumieniamy ją, cały czas mieszając wszystkie składniki. Dodajemy skórkę cytrynową i Espelette, mieszamy i posypujemy danie.

Piekarnik nagrzewamy do 200 st C. bekon układamy w naczyniu do zapiekania i wstawiamy na 10 minut na górny poziom. W tym czasie płuczemy szparagi i łamiemy je w tym miejscu, gdzie same chcą się złamać ( końcówki dodajemy do zupy krem). Układamy je na zapieczonym bekonie i wstawiamy na kolejne 15 minut do pieczenia. Posypujemy pangrattato i trzymamy w piecu jeszcze chwilę. Podajemy.

Kotlety z dorsza i boczku, sałatka z fasoli z ogórkiem. Regionalnie na przednówku

 

Wyjadamy zeszłoroczne zapasy. Słoików z pomidorami, konfiturami i kiszonkami znacznie ubyło. Kończą się mrożone owoce, które przypominały nam letnie dni i znacznie umilały zimowy czas. Na straganach pełno jeszcze korzeniowych z jesiennych plonów. Raczymy się więc tym co jest. Wiadomo, przednówek!
Ale już coś zaczyna się zielenić, przybywa zielonych liści na bazarkach. W ubiegły weekend kupiłam piękne pęczki rukoli z żółtym kwieciem i klajtonię. Dodawaliśmy te nowe zieloności do czego się dało. Ciekawe, jak niewielka ilość nowalijek potrafi nas uszczęśliwić kulinarnie. Niecierpliwie czekam na jutrzejszą wyprawę po zielone…
Dzisiaj natomiast jedliśmy regionalnie, z przyjemnością delektując się każdym kęsem. I było też trochę zielono.
Na przednówku nie musi być nudno.

 

 

Kaszubskie kotlety z dorsza i boczku
350 g świeżego boczku (u mnie mięso rasy puławska)
250 g filetów z dorsza
1 jajko
1 bułka namoczona w mleku
1 łyżeczka majeranku ( dałam dwie)
sól i pieprz do smaku
bułka tarta do obtoczenia kotletów
2 łyżki smalcu do smażenia ( wykorzystałam smalec z mangalicy)
2 łyżki masła

Dorsza, boczek i bułkę odciśniętą z mleka przepuszczamy przez maszynkę. Dodajemy sól, pieprz i majeranek. Wbijamy jajko i dokładnie wyrabiamy masę. Formujemy kotlety, obtaczamy je w bułce tartej i smażymy na rozgrzanym smalcu. Usmażone kotlety układamy w rondlu, dodajemy masło i podgrzewamy przez chwilę pod przykryciem.

Sałatka z fasoli i ogórka
( prawie gietrzwałdzka)

300 g ugotowanej fasoli Jaś ( dałam drobną białą)
2 ogórki węże
liście dzikiego czosnku
1 łyżka oleju rzepakowego
sól i pieprz do smaku
Obrane ogórki kroimy w kostkę ( wykroiłam gniazda nasienna, aby nie puściły soku). Siekamy liście czosnku. W misce mieszamy fasolę, czosnek i ogórki. Polewamy olejem, doprawiamy solą i pieprzem.

* oba przepisy pochodzą z książki Hanny Szymanderskiej – Kuchnia polska potrawy regionalne