Kierunek Wietnam. Sałatka.

Wracam do azjatyckiej kuchni dość często.To rodzaj jedzenia, który u nas nigdy się nie znudzi i zawsze zaskakuje. Smakami, kolorami,doborem składników.
Tym razem prosta:
Sałatka wietnamska z makaronem ryżowym i mięsem kraba
125g makaronu ryżowego /jak najcieńszego/

mięso gotowanego kraba 
świeża kolendra
pęczek rzodkiewek
świeży ogórek średniej wielkości
2 łyżki pinii

Sos:
50 g cukru
75ml sosu rybnego
75ml soku z cytryny
papryczka chilli /bez pestek/
dwa ząbki czosnku
dwie łyżeczki imbiru świeżo startego

Makaron ryżowy zalać wrzątkiem i odstawić na 5 minut,żeby zmiękł.
W tym czasie w misce wymieszać składniki sosu. Zielony ogórek ze skórą pokroić na cztery, wyjąć pestki i pokroić w kostkę.Wrzucić do sosu. Rzodkiewki opłukać, pokroić w talarki i dodać do sosu.Wymieszać.
Na suchej patelni podprażyć pinie.Mięso kraba odsączyć, jeżeli jest z puszki.
 Makaron odcedzić i przelać zimną wodą. Zostawić na sicie ,żeby odciekł.I dodać do sosu.Dodać część mięsa z kraba i kolendry dość grubo pokrojonej . Wymieszać.
Sałatkę posypać resztą mięsa kraba, kolendrą i piniami. Zaraz podawać.

przepis z programu Rachel Allen, kanał kuchnia tv

Moje uwagi:
*dodałam cukier brązowy muscovado
*użyłam mięsa kraba z puszki dość drobno posiekanego
* mój makaron ryżowy był średniej grubości, dlatego gotowałam go 3 minuty

Izraelskie obrazki. Humus i pita.

Kocham podróże. Poznawanie nowych miejsc, ludzi, kultury i zwyczajów.Zawiera się w tym kuchnia rzecz jasna.Bez kuchni nie ma kultury ani tradycji.
 Izrael to szczególny punkt ma mapie świata.Ciągle w konflikcie z Autonomią Palestyńską , z korzeniami religii, do której przyznaje się wiele kościołów, z  dziewczynami na ulicach uzbrojonymi po zęby.Nowoczesny i jednocześnie pełen tradycji.Barwny,wielonarodowy,wielowyznaniowy.
Oto moje ,zapiski’ z niedawnej podróży .

Przyroda zachwyca rżónorodnością i obfitością. Kolorami, smakami.

 Suk w Jerozolimie. Jedyny w swoim rodzaju. Niepowtarzalny.

Na ulicach swojski klimat.Wpływy judajskie mieszają się z arabskimi i europejskimi.

Jeżeli chodzi o kuchnię, to królują dwie- judajska ,koszerna i arabska.
Uwielbiam humus w połączeniu z pitą. Mogę to jeść nieustannie.Toteż przygotowałam ten przysmak na pamiątkę izraelskiej podróży.

Humus
40dkg ciecierzycy
2 ząbki czosnku
3 łyżki pasty sezamowej tahini
sok z połowy cytryny
1 łyżka oliwy z oliwek
2 łyżki świeżej kolendry lub natki pietruszki
ostra papryka w proszku do posypania

Ciecierzycę opłukać, namoczyć na noc.Ugotować do miękkości. Odcedzić na sicie.Dodać roztarty czosnek, tahini,sok z cytryny, oliwę. Wszystko dokładnie utrzeć na gładką masę.

Humus podawać polany oliwą, posypany papryką i natką.

Pita
1,5 szklanki mąki pszennej
pól szklanki ciepłej wody
1/3 łyżeczki soli
1 dkg drożdży
mąka do podsypywania placków

Drożdże wymieszać z trzema łyżkami wody i odstawić na 10 minut w ciepłe miejsce,żeby zaczęły rosnąć.
 Do miski przesiać mąkę i sól.Dodać drożdże i pozostała wodę.Wymieszać składniki,żeby się połączyły.
Zagnieść ciasto, wyrabiać aż będzie gładkie – ok. 5 minut.
Podzielić je na porcje – mnie wyszło 5 chlebków.Ułożyć na posypanej mąką stolnicy,przykryć ściereczką i odstawić w ciepło na 30 minut.
Kiedy ciasto podrośnie, każdy kawałek podsypać mąką i rozwałkować na placek, dość cienki.Znowu ułożyć na omączonym blacie,przykryć i zostawić w cieple na godzinę.
 Znowu rozpłaszczyć ręką placki i rozwałkować, zostawić pod przykryciem na kolejne 30 minut.Piekarnik nagrzać do 220 stopni.
 Piec na blasze podsypanej mąką, w górnej części piekarnika ok.10 minut.Chlebki powinny być jedynie przyrumienione.
Podczas pieczenie chlebki bardzo wyrastają,ale opadają po wyjęciu z pieca.
Po wystudzeniu można przetrzymywać zawinięte w folię ok. tygodnia. Przed zagrzaniem skrapiamy je wodą.

*Ja przygotowuję ciasto na pitę wieczorem i zostawiam na noc w lodówce.