Żurawina z korzeniami i miodem. Domowa spiżarnia


W mojej domowej spiżarni robi się tłok. Kolejne słoiki rozpychają się na drewnianych półkach, a zapasy pustych drastycznie się ulotniły. A mam jeszcze w planach kolejne przetwory…Ważne jest, aby nie popaść w przesadę i żeby nie pojawił się nadmiar spiżarnianych skarbów, bowiem zapasy na zimę najlepsze są przez jeden sezon. Potem tracą na smaku, kolorze i wyglądzie. Nie zawierają żadnych sztucznych polepszaczy i konserwantów, które utrzymują większość sklepowych przetworów w nieustannie świeżej kondycji. Zatem pilnujmy się z ilością. Poza tym domowe najlepsze!

 

 

Żurawina z korzeniami i miodem
700 g świeżej żurawiny wielkoowocowej bio
100 ml miodu z nawłoci ( ewentualnie wielokwiatowego)
1 łyżka ciemnego octu balsamicznego
1 laska cynamonu
5 ziaren ziela angielskiego
2 ziarna kardamonu
4 ziarna czarnego pieprzu
1/2 łyżeczki goździków
1 łyżka świeżego startego imbiru

Dzień wcześniej żurawinę przebieramy – odrzucamy zepsute owoce i zamrażamy. W ten sposób pozbędziemy się nadmiernej goryczki. Następnego dnia wyjmujemy ją z zamrażarki i wysypujemy na sito, płuczemy pod bieżącą wodą i zostawiamy aby odciekła. Przyprawy miażdżymy w moździerzu i wykładamy na mocno rozgrzaną suchą patelnię, prażymy przez 2 minuty, aż zaczną wydzielać mocny zapach. Żurawinę, przyprawy korzenne i imbir przekładamy do garnka z grubym dnem i gotujemy na wolnym ogniu około 30 minut od czasu do czasu mieszając, aby nie przywarła. Dodajemy miód i gotujemy bardzo wolno kolejne 20 – 30 minut, do czasu aż część płynu odparuje. Gorącą żurawinę przekładamy do wyparzonych słoików, zakręcamy i pasteryzujemy przez 30 minut w piekarniku nagrzanym do 110 st. C. Kiedy słoiki ostygną, przechowujemy je w chłodnym miejscu.

* żurawina w obiektywie Cztery fajery.pl

Dynie Mandarin faszerowane bulgurem z żurawiną, miodem i korzeniami. Słodka strona dyni w Sezonowo od A do M

 

Wakacje wciąż widoczne na skórze i w głowie. Fotki z bajkowym krajobrazem nieco surrealistyczne w otaczającej rzeczywistości.
W domu zapisane jeszcze słoneczne chwile. Na tarasie scenografia jakby wciąż trwało lato. W ogrodzie kwiaty pelargonii i lawendy. Leszczyna sypie orzechami. Trzeba dać ogłoszenie dla wiewiórek.
Wszystko pociągnięte wilgocią i jesiennymi nastrojami…
Przygotowania do kolejnej podróży. Walizki znowu czekają na swój czas. Szukamy zaklęcia, które sprowadzi słoneczną pogodę…
W kuchni dynie Mandarin optymistycznie pomarańczowe. Jakby chciały swoim blaskiem zastąpić nam szarość.
Korzenne i cytrusowe nuty niosą się przez cały dom. Pieczone dynie w słodkich klimatach.
A co dyniowego w Konwaliowej kuchni?

 

 

Dynie Mandarin faszerowane bulgurem z żurawiną, miodem i korzeniami
2 dynie Mandarin
1/2 szklanki  bulguru bio
1 garść suszonej żurawiny bio
2 łyżki miodu z kwiatów pomarańczy
francuska przyprawa korzenna Quatre Epices lub –  2 łyżeczki mielonego cynamonu, 1 łyżeczka mielonego imbiru, szczypta gałki muszkatołowej i szczypta mielonych goździków – mieszamy i gotowe!

Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C. Dynie myjemy, odkrawamy ,czapeczki’ na wysokości 1/3 i łyżką wydrążamy środek. Posypujemy go korzeniami. Bulgur zalewamy wrzątkiem, mieszamy i przykrywamy zostawiając na 5 minut. Dodajemy do bulguru żurawinę, miód i korzenną przyprawę – według uznania. Mieszamy i wypełniamy tym farszem wydrążone dynie. Przykrywamy je ,czapeczkami’, ustawiamy na blasze i wstawiamy do gorącego piekarnika. Pieczemy 30 minut. Sprawdzamy widelcem czy dynie są miękkie. Wyjmujemy na talerze i od razu zjadamy. Tak upieczone dynie mogą być śniadaniem, lekkim obiadem, podwieczorkiem a nawet kolacją. Pasują do każdej pory dnia!