Jeszcze pamiętam upalny wrzesień na Zante. Jego ślady znajduję w moim wakacyjnym plecaku w kwiaty. Bilet lotniczy, kamień z morza, gałązka oliwna…, a już wróciłam z Beskidów. Pełnych kolorowych lasów i łąk z pasącymi się stadami owiec i rudych krów. Krętych i wąskich dróg i ścieżek, rzeczek wypływających nagle z lasu i biegnących po górskich kamieniach. Krainy bojkowskich i łemkowskich tradycji i smaków. Wszystko to skąpane w słońcu już nie letnim. Sypiących się wielobarwnych liściach i pajęczynach, na których wiszą jak cenne perły kropelki wilgoci. We mgłach porannych snujących się z dolin w góry, w wieczornym chłodzie i pod rozgwieżdżonym niebem.
Dekadenckie nastroje i melancholijne klimaty. Mój beskidzki początek jesieni…
W mojej kuchni królują proste smaki. Dopiero zebrane z pola ziemniaki zamieniłam w ulubione kluski. I podałam je z cukinią zamkniętą w złotej oliwie. Pyszne wspomnienie lata połączone z jesienią…
Gnocchi z pieczoną cukinią w oliwie i ziołach
słoik pieczonej cukinii – przepis tutaj!
kilogram mączystych ziemniaków – powinny zawierać dużo skrobi i mało wody
2 szklanki mąki pszennej bio
2 wiejskie jajka
2 łyżki masła
Ziemniaki obieramy i gotujemy w lekko osolonej wodzie. Odlewamy płyn a ziemniaki ugniatamy tłuczkiem. Dodajemy masło i rozkłócone jajka, mieszamy. Dosypujemy mąkę i wszystko ucieramy na jednolitą masę. Blat dobrze posypujemy mąką i dzielimy ciasto na cztery części. Z każdej turlamy wałek. Dzielimy wałki na małe kawałki. Każdy kawałek formujemy w owalną kluskę, robimy patyczkiem wgłębienie z jednej strony. Drugą stronę odciskamy za pomocą widelca lub przesuwamy po specjalnej deseczce, aby powstały rowki. Gotujemy je w dużej ilości wrzącej, lekko posolonej wody i odcedzamy na durszlaku.
Przekładamy na talerze, dodajemy pieczoną cukinię i oliwę ze słoika, posypujemy świeżo mielonym pieprzem.