Ludwik i Franceska…Świąteczne ciasto migdałowe ze skórką cytrusową

 

DSC_0134
 

To świąteczne ciasto ma włoski rodowód.
Ludwik poznał w Piemoncie Franceskę.
Zakochał się w Niej, a Ona w Nim.
Ludwik pokochał też włoską kuchnię.
Franceska popisywała się przed Nim swoimi kulinarnymi umiejętnościami.
Wrócił do kraju sam,ale z sercem pełnym miłości do Franceski i Jej kuchni.
Wspomnienie ciasta migdałowego było szczególne.
Na drogę bowiem dostał słuszny migdałowy placek.
Miłość ma swoje prawa i wkrótce Ludwik wrócił do Piemontu.
Po Franceskę.
Huczne zaślubiny odbyły się na włoskiej ziemi i w Polsce.
Tam świętowano miłość po włosku.
Tutaj po polsku.
Ciasto migdałowe  Franceski słynęło w całej rodzinie, w bliższej i dalszej okolicy.
Jest z nami do dziś.
Zawsze na bożonarodzeniowym stole.

 

DSC_0156

 

Ciasto migdałowe Franceski

60 g mąki tortowej
250 g blanszowanych migdałów dobrze zmiksowanych
200g Palmy z Kruszwicy
150 g cukru
2 łyżki skórki z cytryny i pomarańczy
4 wiejskie jajka
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli

Boki tortownicy o średnicy 20 cm wysmarować tłuszczem,a na dno położyć krążek z papieru do pieczenia.
Piekarnik nagrzać do temp.180 st.C.
Do miski przesiać mąkę,dodać sól i proszek do pieczenia.
Za pomocą miksera zmiksować palmę i cukier na puszystą masę.
Dodać jajka i zmiksować na gładki krem.
Stopniowo dodawać sproszkowane migdały i mąkę.
Na końcu dodać skórkę cytrusową.
Ciasto przełożyć do tortownicy i wyrównać wierzch.
Piec ok. 40 minut aż się zrumieni.
Zostawić do ostygnięcia i dopiero wyjąć z formy.
Posypać cukrem pudrem.
Zamiast migdałów do ciasta można dodać masę marcepanową i mąkę migdałową.
Cukier puder można zastąpić polewą z białej czekolady lub mascarpone.
Ciasto można upiec dwa dni wcześniej,ponieważ długo zachowuje świeżość.

 

DSC_0162
 

Wpis powstał w ramach projektu pod patronatem ZT Kruszwica i portalu zPierwszegoTloczenia.pl i jest częścią elektronicznej książki kucharskiej Boże Narodzenie 2013.
Zawiera lokowanie produktu.

 

Słodko gorzki brunch. Owoc dzikiej pomarańczy w roli głównej

 

 

Jesteśmy w posiadłości Andrei Valenziani i Jego rodziny. Wspaniała farma, ludzie i owoce Ich pracy. Nieskalana przyroda.
Andrea opowiada nam historię swojej rodziny i zrywa po drodze dzikie szparagi i zioła . Obchodzimy granice posiadłości Valenziani. Towarzyszą nam przyjazne psy olbrzymy.
Poznajemy Jego kozy i czarne świnie, które rozpoznają swojego Gospodarza na odległość.
W nowym domu smakujemy niepowtarzalne risotto z sycylijskimi kiełbaskami w wykonaniu Adrei. Popijamy je miejscowym czerwonym winem. A Justyna podaje na deser ciasto z pistacjami z Bronte. Mocna kawa wieńczy wspólny obiad.
Cudowny niezapomniany dzień .
Sycylia, Carlentini.
Prowincja Syrakuzy.
Kwiecień 2012.

 

 

Wędrujemy kulinarnie  na Sycylię.
Bo właśnie stamtąd docierają do nas cytrusy i inne smakowite produkty. W samym środku zimy.
Dzisiaj grają pierwsze skrzypce w cytrusowym spotkaniu z Magdą.

http://konwaliewkuchni.blogspot.com/2013/02/cytrynowy-posset-gordona-ramsaya.html”>Konwalie w kuchni i Kuchennymi drzwiami pełne słonecznych owoców.
Czujecie jak pachnie?
 

 

Konfitura z gorzkich pomarańczy z porto

6 gorzkich pomarańczy
3 szklanki wody
sok z jednej cytryny
3 – 4 szklanki cukru  – w zależności jak słodka ma być konfitura
100 ml porto

Pomarańcze myję i wycieram papierowym ręcznikiem. Zesterem zdejmuję skórkę z owoców i wrzucam ją do garnka z grubym dnem. Do skórek wyciskam sok z pomarańczy. Pestki składam do miseczki, a potem zawiązuję  je w gazę. Dolewam wodę i wkładam do środka woreczek z pestkami. Gotuję na małym ogniu 30 minut. Po tym czasie dosypuję cukier i gotuję bardzo wolno ok.2 godziny. Wyjmuję woreczek z pestkami. Dolewam porto i zagotowuję.
Zestawiam z ognia i przekładam konfiturę do wyparzonych słoików. Resztki wyjadam z garnka łyżeczką.
Ciepła konfitura smakuje bosko!

 

 

Owoce z dzikich drzew pomarańczy i nasz weekendowy brunch.
Smakujmy!