Pasztet z karpia i boczku. Karp nie tylko od święta

 

Karpia kocham i jadam nie tylko od święta. Od zawsze mam do tej ryby słabość i ktoś, kto twierdzi, że go nie lubi, z pewnością nie jadł nigdy dobrego i dobrze przygotowanego karpia. Teraz karp jest w najlepszej smakowej formie. Polecam więc jeść go w różnych kombinacjach smakowych.

Co o kupowaniu i sprawianiu karpia należy wiedzieć?
* przede wszystkim kupuję karpie ze sprawdzonych, ekologicznych hodowli z tradycjami w hodowaniu tej ryby
* najlepsza wielkość karpia to waga 1,5 – 2 kg
* kupuję karpia już sprawionego – w postaci tuszki lub filetów. W zależności od tego, jak będę go przyrządzać
* jeżlei będę smażyć karpia, na całą noc wkładam jego porcje do mleka z sokiem z cytryny
* jeżlei będę go faszerować, okładam go na całą noc cytryną i cebulą
* karpie smażę obtoczone w mące kukurydzianej i bułce tartej na maśle klarowanym w dużej ilości tłuszczu.

Ale karp jest doskonałą rybą nie tylko do smażenia i pieczenia.  Dzisiaj zapraszam po przepis na wyborny pasztet z karpia i boczku. Tak, połączenie ryby i mięsa to wyjątkowe smaki.

 


 Pasztet z karpia i boczku

bulion warzywny
1 marchew
1 pietruszka
1/2 średniego selera
1 cebula
1 por
sól, pieprz, liść laurowy, ziele angielskie

2 płaty eko karpia – moje ważyły ponad kilogram
200 g surowego boczku
2 jajka
2 kromki chałki
sól, pieprz, gałka muszkatołowa, suszony imbir

Najpierw gotuję bulion – obrane warzywa zalewam 1,5 litra wody. Dodaję liść laurowy, pieprz i sól. Gotuję aż warzywa będą prawie miękkie. Teraz wkładam do bulionu płaty karpia i gotuję wszystko razem 10 minut. Odstawiam do ostygnięcia. W osobnym naczyniu chałkę zalewam częścią bulionu. Piekarnik nagrzewam do 170 st. C.
Kiedy warzywa i ryba ostygną, mięso ryby oddzielam od skóry i mielę je w maszynce razem z warzywami, boczkiem i chałką –  dwa razy. Dodaję jajka i przyprawy. Dokładnie wyrabiam. Bulion przecedzam przez sito i wlewam jego część do masy – dodałam 250 ml. Pasztet ponownie wyrabiam i ewentualnie jeszcze doprawiam, zwłaszcza pieprzem. Foremki do pieczenia smaruję masłem klarowanym i układam w nich masę pasztetową. Wyrównuję łyżką wierzch i wstawiam do nagrzanego piekarnika. Piekę około 50 minut.

Z czym podaję pasztet z karpia i boczku?
Z sosem chrzanowym, konfiturą cebulową, żurawiną, borówką, marynowanymi grzybkami.

PASTÉIS DE NATA. Jak zrobić ciasto francuskie na skróty?

 

Sobremesa to po portugalsku deser. Słynie z nich Lizbona, która z tego powodu zapisała się w wielkiej literaturze – Lizbona jest miastem słodyczy, tak jak Paryż jest miastem intelektu. Paryż wymyśla idee, a Lizbona ciasteczka…. (Eça de Queiros, Osy).

Przede wszystkim mowa tu o słynnych Pastéis de Belém (Belém to jedna z dzielnic Lizbony), czyli tradycyjnych ciasteczkach z budyniem. Mają one postać małej tarty ze słodkim wnętrzem, posypanej cukrem i cynamonem. Idealna babeczka ma rozpływające się w ustach ciasto i jeszcze ciepły, aksamitny krem.
Historia mówi, że wypieki te powstały na przełomie XVII i XVIII wieku, a receptura została opracowana przez zakonnice z Klasztoru Hieronimitów w lizbońskiej dzielnicy Belém. Do dziś znajduje się tam ‘okienko’, przed którym ustawia się długa kolejka fanów tych słynnych klasztornych słodkości. Ale receptuta jest pilnie strzeżona przez zakonnice. Koniecznie spróbujcie pastéis w tym miejscu, kiedy będziecie w Lizbonie.

Sekretem idealnych pastéis de nata jest ciasto francuskie i krem w podobie budyniu. Jeżeli zechcecie je zrobić w domu, nie idźcie na skróty i nie kupujcie gotowego ciasta francuskiego – najczęściej jest robione na margarynie, oleju palmowym i sztucznych polepszaczach i pastéis z takiego ciasta to obraza dla słynnych lizbońskich słodkości. Poświęćcie się i zróbcie własne ciasto francuskie – przepis tutaj lub ciasto francuskie na skróty –  przepis podaję niżej. Porcja wystarcza na 12 ciasteczek.

 

 

Ciasto francuskie na skróty
inspiracja przepisem z Goumetier

250 g mąki pszennej tortowej
200 g bardzo zimnego masła 83% tłuszczu
125 ml bardzo zimnej wody
100 g cukru
3g soli
kilka kropli octu z białego wina (opcjonalnie)

Stolnica, wałek, skrobak do ciasta, mąka tortowa do podsypywania

Na noc przed zrobieniem cista masło kroję w kostkę i zamykam w plastikowym pudełku. W drugim zamykam makę, cukier i sól. Wodę w zamykanym kubeczku. Misę robota, deskę do wałkowania i wałek. Wszystko to wystawiam na noc na taras.
Na drugi dzień do misy robora szybko wkładam sypkie – makę, cukier, sól i masło. Włączam robot na najniższe obroty i mieszam te składniki do powstania kruszonki. Dolewam wodę i na tych samych obrotach łączę składniki. Na balcie rozkładam folię spożywczą. W misie łączę ręką ciasto w kulę ( będzie się rozsypywać) i owijam je folią spożywczą, wkładam do zamrażalnika na 20 minut.
Laminowanie ciasta.
Deskę do wałkowania i wałek przynoszę z tarasu. Deskę posypuję delikatnie mąką i wyjmuję ciasto z zamrażalnika. Zaczynam je wałkować cały czas zachowując kształt prostokąta. Wszystkie resztki ciasta z boków zgarniam do prostokata. W czasie wałkowania obracam ciasto o 180 stopni. Jeżeli bardzo się klei, posypuję mąką delikatnie także wałek. W czasie pierwszego laminowania staram się utworzyć regularny prostokąt, złożyć jego jeden koniec do środka i drugi koniec na ten już założony bok. Rozwałkowuję znowu na prostokąt i znowu składam. Owijam w folię spożywczą i znowu wkładam do zmarażarki na 20 minut. Czynność tę powtarzam 4- 6 razy. Za trzecim razem ciasto będzie już bardziej kaształtne i elatyczne.
Na tym etapie jest gotowe do kształtowania i pieczenia. Można też je schować do zamrażarki na potem.

 

 

Krem
100 g wody
100 g cukru
skórka otarta z 1 cytryny bio
1 łyżeczka cejlońskiego cynamonu
250 g półtłustego mleka
30 – 50 g mąki pszennej lub skrobi
4 żółtka

Ciasto wałkuję w kierunku do siebie na prostokat o wymiarach 30×40 cm. W miarę potrzeby podsypując minimalnie blat. Zwijam ciasto w rulon i wkładam je do zamrażarki na 10 minut. Formę na muffiny smaruję masłem. Po wyjęciu z lodówki rulon ciasta kroję na 12 kawałków o długości ok. 3 cm. Każdy kawałek wkładam do wysmarowanego wgłębienia formy i palcami rozporowadzam ciasto równomiernie na cienki spód i boki. Wylepioną ciastem formę wstawiam do lodówki.
Piekarnik nagrzewam do 250 st. C.

 

 

Teraz robię krem.
W garnku na śrenim ogniu gotuję wodę, cukier, cynamon i startą skórkę z cytryny – bardzo krótko – 10 sekund. I odstawiam. W drugim garnku w zimnym mleku rozprowadzam mąkę na gładko i podgrzewam na średnim ogniu cały czas mieszając rózgą. Nie powinno się zagotować, tylko zgęstnieć do konsystencji gęstego beszamelu. Wyłączam płytę. Teraz dodaję cienką strużką syrop do beszamelu, cały czas mieszając, i na końcu tak samo wolno żółtka. Kiedy wszystko się połączy, wyjmuję z lodówki formę z ciastem i wypełniam ciasto kremem. Z tej porcji udało mi się wypełnić kremem 10 foremek.
Formę wstawiam do nagrzanego piekarnika na drugi poziom od góry bez teroobiegu. Piekę 12 minut. Krem podczas pieczenia rośnie. Potem wstawiam formę z ciastkami na pierwszy poziom od góry i dopiekam jeszcze przez cztery minuty, aby wierzch się zrumienił.
Wyjmuję formę i zostawiam na kilka minut, aby pastéis przestygły i ostrożnie wyjmuję je z foremek. Można posmarować ich wierzch płynnym miodem. Są gotowe aby jeść je z rozkoszą. Można je przechowywać w lodówce i odgrzewać na drugi dzień, bo ciepłe są najlepsze. Ale kto by je chował na potem….