Faworki z migdałami ze starego kalendarza

 

Przepis na te faworki zobaczyłam u Ali na blogu Kuchnia Alicji. Moja Babcia też zbierała przepisy z kalendarzy z wyrywanymi kartkami, więc od razu poczułam sentyment do tej receptury pani Krysi. Tym bardziej, że faworki są z migdałami, a takich jeszcze nie robiłam.
Wyszły wspaniałe, kruche, delikatne, bajeczne.

 

 

Faworki z migdałami

Przepis pani Krysi Backiel z kalendarza z lat 80-tych

Z 2 szklanek przesianej mąki,
6 żółtek,
2 czubatych łyżek dobrej śmietany,
płaskiej łyżki masła,
łyżeczki cukru pudru,
kieliszka spirytusu (czystej wódki, rumu lub koniaku) oraz
z 1/2 szklanki sparzonych, obranych ze skórki i po wysuszeniu zmielonych migdałów* (drobno posiekanych), wyrabiamy ciasto.  ( Wykorzystałam mąkę migdałową, którą dodatkowo zmiksowałam na proszek)

Nie zapominamy o dodaniu do niego szczypty soli i ewentualnie cukru wanilinowego.

Ciasto musimy zagnieść tak, by nie było twarde. Jeśli jest zbyt twarde, trzeba dodać jeszcze trochę śmietany.

Ciasto powinno być takie, jak na pierogi.

Po wyrobieniu ciasto wybijamy wałkiem, aż na powierzchni zaczną się tworzyć pęcherzyki powietrza. Trwa to około 10 minut.

Gotowe ciasto przykrywamy, aby nie wyschło. Bierzemy po małym kawałku – na jedno smażenie.
Rozgrzewamy 3/4 kg smalcu. Tłuszcz jest wystarczająco gorący wtedy, gdy włożony do niego koniec drewnianej łyżki spowoduje pryśnięcie tłuszczu.
Już można smażyć faworki.
Ciasto wałkujemy cienko, kroimy w paski szerokości 2 cm, długości 10 cm, nacinamy każdy z paseczków w środku wzdłuż. Jeden koniec przewlekamy przez nacięcie.

Faworki wkładamy na rozgrzany tłuszcz i smażymy na słomkowy kolor. Przewracamy, gotowe wyjmujemy łyżką cedzakową albo długim widelcem. Osączone z tłuszczu posypujemy cukrem pudrem z wanilią.

,,Faworki muszą być tak kruche, by trudno było je donieść do ust” tak twierdzi autorka przepisu.

 

Łosoś w sosie z zielonym pieprzem i pieczarkami

 

Ryby i pozostałe morskie stwory zajmują sporo miejsca w mojej kuchni i jadamy je tak często, jak tylko nadarzy się okazja na dobry towar. A nadarza się przynajmniej raz w tygodniu. I tak dostałam wiadomość o tym świeżym łososiu, który dopiero dotarł do sklepu. Pomysł na obiad miałam już w głowie w drodze po zakupy. I oto częstuję świeżutkim łososiowym daniem. Potrzeba 30 minut, aby je przygotować. Enjoy!

 

 

2-4 dzwonka łososia atlantyckiego
sól i pieprz
oliwa Ev do smażenia

200 g pieczarek
1 szalotka
1 ząbek czosnku
1 łyżka oliwy
50 ml białego wina
50 ml śmietany kremówki
50 ml wody
1 łyżeczka zielonego pieprzu
gałązki tymianku

grzanki do podania

Łososia myje, osuszam, posypuję solą i pieprzem i rumienię na oliwie z obu stron. Odstawiam.
Szalotkę i czosnek drobno siekam. Pieczarki kroję na plasterki. Na patelni rozgrzewam oliwę i podsmażam pieczarki na złoto, dodaję szalotkę i czosnek i podsmażam, mieszając. Wlewam wodę i śmietanę, mieszam i gotuję na patelni, aż sos zgęstnieje. Dodaję listki tymianku, zielony pieprz i sól. Teraz wlewam wino, mieszam i kładę łososia. Gotuję razem kilka minut i podaję z grzankami i winem.