Kremowa zupa z kasztanów. Sezonowe smaki

 

Są smaki, które pojawiają się u mnie sezonowo. Poza sezonem zupełnie o nich zapominam…Tak jest z kasztanami.
Kiedy tylko zawita jesień i wszystko w przyrodzie zmienia się o 180 stopni, sięgam po kasztany.
Wiem, że można je lubić lub nie, i nie ma nic pomiędzy, ale dla mnie to jesienna naturalność.
Po raz pierwszy spróbowałam je lata temu we Francji. Był zimny Sylwester, a my chodziliśmy po muzeach i próbowaliśmy kasztanów z małych piecyków, które lokowały się na każdej prawie ulicy.
Sprawdziliśmy też, czy najlepsze są na Placu Pigalle… Smakowały tak samo jak wszędzie!
Od dawna pieczone kasztany można kupić na warszawskich ulicach właśnie w listopadzie.
W sklepach też mamy ich dostatek. Można więc się nimi delektować na wiele sposobów.
Dzisiaj przygotowałam kasztanową zupę, która smakuje doskonale!
Założę się, że nawet zagorzali przeciwnicy jadalnych kasztanów zjedliby ją z przyjemnością.

 

 

Kremowa zupa z kasztanów
przepis Mimi Thorisson z książki Apetyt na Francję
składniki na 4 porcje

3 łyżki niesolonego masła
1 biała cebula, drobno pokrojona
1 por, tylko biała część, drobno pokrojona
900 g obranych i ugotowanych kasztanów (lub upieczonych – klik!)
kilka gałązek świeżego tymianku
2 łyżki białego wytrawnego wina
drobnoziarnista sól morska i świeżo mielony czarny pieprz
1, 5 l bulionu warzywnego
60 ml crème fraîche
kilka łodyżek szczypiorku, drobno posiekanego

W dużym garnku rozpuść 2 łyżki masła na średnim ogniu. Podsmażaj cebulę i por 5 minut, aż będą miękkie.
Odłóż 8 kasztanów, a resztę wrzuć do garnka, dodaj tymianek i wino. Dopraw solą i pieprzem i gotuj 5 minut.
Wlej bulion warzywny do garnka i zagotuj. Zmniejsz ogień i gotuj 30 minut.
W tym czasie pokrój odłożone kasztany na większe kawałki. Na małej patelni rozpuść pozostałą łyżkę masła na średnim ogniu i podsmażaj kasztany 3 minuty, aż będą złociste.
Blenduj zupę porcjami. Podawaj z creme fraiche, posiekanymi kasztanami i szczypiorkiem.

Ramen wegetariański. Zupa mocy!

 

Jesień rozsiewa wirusy na prawo i lewo. I nigdy nie udaje mi się przed nimi schować.
Już tak mam…, a łykanie dużych dawek witaminy C, homeopatia i różne domowe mikstury po prostu na mnie nie działają.
Muszę zatem z wirusem się zaprzyjaźnić i przetrzymać go przez kilka dni.
Chowam się w domu i mam dużo czasu na różne zaległe zajęcia. Przynajmniej taki pożytek.
Porządkuję rzeczy w garderobie, robię remanent w kuchennych szafkach, prasuję i czytam…
Wręczam J. listę zakupów i rozpisuję mapę sklepów. Potem cierpliwie czekam i przystępuję do dzieła.
Gotuję zupę mocy!

 

 

Ramen wegetariański
2 płaty wodorostów wakame
1 łyżka oleju sezamowego
3 ząbki wędzonego czosnku
kawałek imbiru – 3 cm
1 średnia żółta cebula
2 l wody źródlanej
2 łyżki sosu sojowego
2 łyżki sosu rybnego
1 łyżka dashi
5-6 suszonych shitake
garść świeżych grzybów enoki
1 łyżka żółtej pasty miso
200 g świeżego makaronu ramen

do podania
2 łyżki posiekanego szczypioru
200 g tofu – świeże ze sklepu koreańskiego ( nigdy nie kupuję w zwykłych sklepach!)
200 g kimchi – świeże ze sklepu koreańskiego

W garnku na oleju sezamowym zrumieniamy rozgnieciony czosnek – razem z łupiną, pokrojony imbir i cebulę. Wlewamy wodę, dodajemy shitake, wakame, sos sojowy, rybny i dashi. Gotujemy na małym ogniu, pod częściowym przykryciem ok. 2 godziny.
W tym czasie przygotowujemy dodatki. Siekamy szczypior, kroimy tofu.
Wywar przecedzamy przez sito do drugiego garnka i podgrzewamy. Dodajemy mirin, miso, ewentualnie sos rybny i olej sezamowy.
W osobnym garnku doprowadzamy do wrzenia 1 litr wody i wkładamy makaron na ok. 2 minuty. Odcedzamy na sicie i rozkładamy do misek. Dodajemy shitake, enoki, kimchi, tofu i rozlewamy bulion. Posypujemy szczypiorem i od razu podajemy.