Drożdżowe bułeczki ze śliwkami, kruszonką i lukrem

 

Co do sobotniej kawy i herbaty? Drożdżowe bułeczki ze śliwkami. Tym razem w wersji lux, z kruszonką i lukrem, bo może to już ostatnie śliwki tej jesieni…Za oknem szaro i dekadencko, a w domu pachnie kawą i świeżymi bułeczkami. Kocham te chwile.

 

 

300 g mąki – 200 g tortowej i 100 g krupczatki
150 g letniego mleka
15 g świeżych drożdży
2 łyżki cukru
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
80 g masła
1 jajko i 1 żółtko
szczypta soli
mleko do posmarowania bułek

kruszonka
30 g mąki tortowej
30 g masła
30 g cukru

lukier
1 łyżka mleka
cukier puder trzcinowy

Do miski kruszę drożdże, dodaję 1 łyżeczkę cukru, 50 g mąki tortowej i ok. 70 g letniego mleka. Mieszam, przykrywam folią dese i zostawiam w ciepłym miejscu, aż zaczyn wyrośnie -ok. 15 minut. Do misy robota wlewam pozostałe mleko, cukier, ekstrakt waniliowy, jajko i żółtko. Miksuję aż składniki dobrze się połączą – 5 minut. Teraz przesiewam do misy mąki, dodaję zaczyn i wyrabiam za pomocą mieszadła, aż ciasto będzie prawie odchodzić od ścianek misy. Dodaję rozpuszczone masło i miksuję, aż ciasto będzie elastyczne i gładkie. Przykrywam je folią spożywczą i zostawiam w ciepłym miejscu, aż podwoi objętość. Trwa to ok. godziny. Blat posypuję mąką i wyjmuję wyrośnięte ciasto. Wyrabiam je ponownie ręcznie, formuję w kulę i wałkuję na dość cienki prostokąt. Radełkiem dzielę na kwadraty, na środku każdego kładę dwie połówki śliwki i brzegi składam do środka. Zlepiam je.
Blachę do pieczenia wykładam papierem i układam bułeczki. Przykrywam je ścierką kuchenną i zostawiam aż podrosną – 20 minut.
W tym czasie nagrzewam piekarnik do 180 st. C. Robię kruszonkę, łącząc wszystkie jej składniki i lukier. Wyrośnięte bułeczki smaruję mlekiem i posypuję kruszonką. Wstawiam blachę do piekarnika i piekę 20-25 minut. Upieczone bułeczki studzę na kratce i polewam lukrem.

Dynia marynowana na dwa sposoby. Z babcinego zeszytu

 

Dynia  w moim domu stoi na piedestale wśród jesiennych warzyw. Kocham ją za wygląd, kolor, zapach i smak. Dla mnie jest warzywem o wielu obliczach, bo można z niej zrobić wszystko. Cudownie wpisuje się w każdy kulinarny scenariusz i może smakować zarówno słodko, jak i wytrawnie.
Dzisiaj przygotowałam dwa przepisy z babcinego zeszytu na marynowaną dynię. Bo marynowana dynia to wspaniały dodatek do mięs na zimno i ciepło, ale także oryginalna, samodzielna przystawka.

 

 

Dynia w słodkiej zalewie z octem winnym
1, 5 kg dyni
4 szklanki wody
1,5 szklanki octu winnego
1 szklanka cukru
goździki, cynamon

Dynię myję i kroję na kilka mniejszych kawałków. Obram ją ze skóry, usuwam pestki ze środka, a miąższ kroję w kostkę. Zagotowuję wodę z małą ilością soli i wrzucam kostki dyni. Odcedzam po 1 minucie. Rozkładam do wyparzonych słoików.
Teraz robię marynatę: gotuję wodę z dodatkiem cukru, cynamonu i goździków. Wyłączam ogień, dodaję ocet winny, mieszam i natychmiast zalewam dynię w słoikach. Zakręcam pokrywki i odwracam słoiki do góry dnem. Przykrywam kocem i zostawiam aż całkowicie ostygną.

 

 

Dynia marynowana z musztardą i miodem
1,5 kg dyni
5 szklanek wody
1 szklanka octu winnego
8 łyżek cukru
1 łyżka soli
2 liście laurowe
kilka ziaren ziela angielskiego
200 ml musztardy
miód

Dynię obieram ze skóry, odrzucam pestki, miąższ kroję w kostki. Wyparzam słoiki. Zagotowuję wodę z cukrem, zielem angielskim i liśćmi laurowymi i musztardą. Dokładnie mieszam i wlewam ocet winny. Surowe kostki dyni wkładam do słoików, zalewam ciepłą marynatą i dodaję do każdego słoika 1 łyżkę miodu. Zakręcam pokrywki i pasteryzuję 15 minut od chwili zagotowania.