Śledzie w oleju lnianym z porami i suszonymi pomidorami. I nowy śnieg…

 

Nowy śnieg przykrył stary. Zrobiło się bardziej czysto i świeżo. Taras i ogród wyglądają jak posypane cukrem pudrem. Tylko ślady psich łapek zaburzyły białą scenografię. Śnieżny pejzaż jest obiektem westchnień wielu, moim umiarkowanie, chociaż jest urozmaiceniem szarości, która usidliła ostatnio całe miasto…
W domu ciepłe barwy, aromatyczne zapachy i przedświąteczne nastroje. Tylko patrzeć, jak przyjdzie czas ustrojenia zielonego drzewka i zanucę tradycyjnie ‘choinko piękna jak las’…
Tymczasem w kuchni codzienna miła krzątanina. Dzisiaj królowały śledzie. Przygotowałam kilka śledziowych wariantów.
Zapraszam na wirtualną degustację!

 

 

Śledzie w oleju lnianym z porami i suszonymi pomidorami
500 g dobrych płatów śledziowych
10 suszonych pomidorów z zalewy olejowej
jasna część pora
1 łyżka oleju słonecznikowego
300 ml oleju lnianego
świeżo mielony pieprz

Śledzie moczymy w wodzie lub w mleku i wodzie, aż będą odpowiednie – ok. 2 godzin. Por siekamy i szklimy na oleju słonecznikowym. Suszone pomidory wyjmujemy z zalewy i kroimy na pół. Wymoczone śledzie płuczemy, osuszamy na sicie i papierowym ręczniku i kroimy na kawałki. W słoiku układamy śledzie, por i suszone pomidory. Zalewamy olejem lnianym i posypujemy pieprzem. Zamykamy słoik i trzymamy go w lodówce 3 dni. W tym czasie wszystkie smaki i aromaty połączą się w pyszną całość.

Świąteczny ‘keks’ z wędzonym łososiem, cheddarem i migdałami. Pochwała powolności!

 

Szare niebo, szare ulice, szare ślady śniegu…Zszarzałe drzewa i resztki trawy. Coraz więcej ludzi w maskach.
Świat utonął w szarości. Przypomina mi film science fiction, w którym wszystko było pokryte szarym pyłem – czyżby wizja zaczynała się realizować? Ratunku!
Stosy choinek na każdym rogu ulicy przypominają jednak, że czekamy na najważniejsze święta w roku. Tak samo tłumy w sklepach i tabuny aut na ulicach. Przygotowujemy się w szarości i tłoku…
Uciekam od tej codzienności wydobywając z siebie pokłady spokoju. Stawiam kwiaty w całym domu, miodowe świece i pachnące pomarańcze. Niedługo zabłysną lampki na choince. Stopniowo odhaczam kolejny punkt z mojego przedświątecznego planu. I smakuję ten wyborny łososiowy ‘keks’. Pochwała powolności!

 

 

‘Keks’ z wędzonym łososiem, cheddarem i migdałami
foremka 20×7 cm

200 g wędzonego łososia jurajskiego
200 g mąki białej orkiszowej bio
50 ml oliwy
1 łyżka klarowanego masła
100 g białej części pora
1/2 pęczka natki pietruszki
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia bio
otarta skórka z 1 cytryny
sok z 1/2 cytryny
2 jajka
100 g dojrzałego cheddara
150 ml owczego jogurtu ( lub krowiego naturalnego)
1 łyżeczka suszonego estragonu
1 łyżeczka suszonego czosnku niedźwiedziego
sól i świeżo mielony pieprz do smaku
1 łyżka pokruszonych migdałów

Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C. W misce mieszamy mąkę, proszek do pieczenia, estragon i czosnek niedźwiedzi. Łososia kroimy na kawałki. Natkę siekamy. Cheddar ścieramy na tarce o grubych oczkach. W osobnym naczyniu mieszamy oliwę, sok i skórkę z cytryny i jajka.
Białą część pora siekamy i szklimy na rozgrzanym maśle klarowanym. Odstawiamy z ognia.
Do mąki dodajemy masę jajeczną z dodatkami, stopniowo jogurt i delikatnie mieszamy. Dodajemy ser i łososia, doprawiamy niewielką ilością soli( Łosoś wędzony jest słony!) i solidną pieprzu, i delikatnie mieszamy aż składniki się połączą. Masę przekładamy do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia, posypujemy migdałami i wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy 40 – 50 minut.
Keks kroimy po wystudzeniu. Podajemy z sosem chrzanowym, koperkowym lub sam.