Cukinia pieczona z czosnkiem w oliwie i ziołach. Na teraz, na potem…

 

To jest sposób na zamknięcie sezonowej cukinii na potem. Na zimę, na jesienną chandrę, na kulinarną orgię…Bo tak przygotowana smakuje doskonale! Traci swój nijaki smak i staje się prawdziwym rarytasem. Tak przygotowaną cukinię dodaję do sałatek, makaronów, focaccii, jako dodatek do serów, na kanapki… Wykorzystuję też oliwę –  do maczania bagietki, polewam nią sałatki, zupy, przygotowuję na niej grzanki. Jest pyszna i aromatyczna!
Zimą nie kupuję cukinii w sklepach. Wiadomo, że nie jest rodzima i musiała pokonać tysiące kilometrów, żeby dotrzeć do naszego zimnego kraju…Zdarza mi się zamawiać włoskie warzywa z Sycylii od sprawdzonego dostawcy. Są dobre jakościowo i często mają certyfikat eko. Staram się omijać chemiczne dodatki w naszym jadłospisie i dlatego chcę wiedzieć skąd pochodzą warzywa i jak zostały wyprodukowane. Spróbujcie przechować w ten sposób trochę sezonowej cukinii. Na teraz, na potem…

 

 

Cukinia pieczona z czosnkiem w oliwie i ziołach
1 kg młodych cukinii
1 głowka czosnku
suszony tymianek
sól morska i pieprz
oliwa z pierwszego tłoczenia

Przygotowujemy słoiki i zakrętki – myjemy je i wyparzamy wrzątkiem. Zostawiamy aby wyschły. Piekarnik nagrzewamy do 190 st. C. Blachę do pieczenia wykładamy papierem i skrapiamy oliwą. Cukinie myjemy, osuszamy i kroimy na grubsze plastry – razem ze skórką! Układamy jedną warstwą na blasze, skrapiamy oliwą. Obok układamy ząbki czosnku – z łupiną. Blachę wkładamy do nagrzanego pieca i zapiekamy plastry cukinii aż będą miękkie i zrumienione – ok. 25 minut.  Oliwę podgrzewamy w rondelku z gałązkami suszonego tymianku – powinna być gorąca, ale nie gotować się! Za pomocą widelca układamy plastry cukinii w słoikach. Do każdego dodajemy czosnek- wyjmujemy go z łupiny, posypujemy delikatnie solą i pieprzem, wkładamy gałązkę suszonego tymianku, wlewamy oliwę  i zakręcamy pokrywki. Kiedy wykorzystamy całą cukinię, słoiki wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 100 st. C i zostawiamy je tam na 30 minut. Po tym czasie wyłączamy grzanie i zostawiamy słoiki na noc. Przechowujemy je w suchym i chłodnym miejscu.

Knedle ze śliwkami. Odpuść sobie – bądź szczęśliwa!

 

Życie pod presją, wymaganiami i oczekiwaniami innych…Zwykła codzienność.
Modne diety, ściganie się kto lepszy, kto ma więcej polubień na Fb, kto jest zapraszany na modne wydarzenia…
Nie! Jestem panią swojego życia. Wystarczam sobie taka jaka jestem. Chcę odpuścić i lubię wybierać. Nie jestem idealna, ale wystarczająco dobra. Nie porównuję siebie do innych. Często pod przykrywką sukcesu chowa się cierpienie…Wszystko, co dobre, przychodzi kiedy nie mam presji. Nie muszę robić tego, co inni – nie jestem więźniem cudzych przekonań.
Lubię mieć prawo do błędów i niedoskonałości. Być wystarczająco dobrym to szukanie równowagi pomiędzy odpuszczaniem i sprawianiem sobie przyjemności. Czyli odpuszczam sobie, aby być szczęśliwą!

 

 

Zrób te knedle i usiądź do stołu w ogrodzie, na balkonie lub we własnej kuchni. Zaproś bliskich, przyjaciół lub sąsiadów. Albo zjedz je sama i weź ze sobą do pracy. Każdy wybór może być dobry!

Knedle ze śliwkami

1 kg ziemniaków
500 g dojrzałych węgierek
mąka ziemniaczana
mąka pszenna
2 szczęśliwe jaja
sól

Ziemniaki obieramy i gotujemy w posolonej wodzie. Odcedzamy i odparowujemy. Jeszcze ciepłe przeciskamy przez praskę i umieszczamy w płaskim rondlu. Dociskamy je z góry tak, aby pokryć całe dno i brzegi i wyrównujemy powierzchnię. Kiedy całkiem przestygną, aż po dno nacinamy je na krzyż. Łyżką wyjmujemy jedną ćwiartkę i odkładamy na bok.
W powstałe puste miejsce wsypujemy mąkę pszenną i ziemniaczaną – pół na pół.
Dodajemy odłożoną wcześniej porcję ziemniaków, wbijamy dwa jaja i zagniatamy gładkie ciasto. Przykrywamy je aby nie wysychało – na ok. 10 minut.
W tym czasie myjemy śliwki i osuszamy je na ścierce. Każdą przełamujemy na pół i usuwamy pestki.
Z kartoflanego ciasta formujemy kule,spłaszczyć każdą, nadziewamy dwiema połówkami śliwek i formujemy w ciasny knedel. Układamy je na ścierce posypanej mąką ziemniaczaną.

Zagotowujemy duży garnek posolonej wody. Gotowe knedle wkładać ostrożnie do gorącej wody – prawie wrzącej. Gdy knedle opadną na dno, lekko poruszamy je drewnianą łyżką aby miały szansę wypłynąć do góry. Od chwili kiedy wypłyną na powierzchnię gotujemy je wolno jeszcze przez 5 minut. Wyjmujemy łyżką cedzakową na półmisek.

Polewa do knedli
100 g dobrej tartej bułki
150 g masła
brązowy cukier trzcinowy

Na dużą patelnię wysypujemy bułkę tartą i podgrzewamy ją na sporym ogniu. Kiedy tylko zacznie brązowieć dodajemy masło. Mieszamy bułkę z masłem i polewamy knedle. Posypujemy brązowym cukrem i podajemy.