W poszukiwaniu posiłku doskonałego. I dwa blogowe przepisy.

,,Kiedy tak naprawdę posiłek staje się magiczny? Co na to wpływa? Gdy danie jest efektem realizacji jakiejś niezwykłej osobistej wizji,na stole kuchennym rzeczywiście można poczuć nutę mistycyzmu.”*

,,Pierwszy raz,gdy posmakowałeś szampana na ustach kobiety…Steak frites,gdy byłeś w Paryżu jako nastolatek na bilecie Eurorail.
Albo ten nieco gumowaty smak rumsztyku – pierwszego konkretnego posiłku od paru dni,gdy prawie cała kasę wydałeś na haszysz w Amsterdamie…Jedna jedyna poziomka,ale tak wyrazista w smaku i soczysta,że na sama myśl aż ślinka cieknie…Babcine kluski z serem…Pierwszy łyk lodowatego piwa w gorącą letnią noc…
Resztki ryżu z wieprzowiną,które Twoja dziewczyna miała akurat w lodówce…Małże ociekające Diner…Ohydny kurczak po kantońsku,kiedy byłeś jeszcze małolatem i Chiny wciąż wydawały Ci się egzotyczne, a ciasteczka z wróżbą fajne…Trzydniowy nowojorski hot dog… Kilka ziarenek kawioru zlizanych z sutka…” *

Tak opisuje swoje zapamiętane smaki Anthony Bourdain w książce Świat od kuchni. W poszukiwaniu posiłku doskonałego . I tak wiele podobnych smaków mogę przywołać ze swojego dzieciństwa, ze swoich podróży, ze swojego życia.Zastanawiam się co powoduje,że posiłek wydaje się dokonały, niepowtarzalny i mistyczny?
 Dlaczego zapamiętujemy te a nie inne smaki? Decyduje o tym dana chwila, nastrój ,sytuacja, towarzystwo?
A może wszystko po trochu?
 Bo często powtórzony taki sam posiłek,danie,potrwa już nie wydaje się taki sam, jak za pierwszym razem. Magia pryska….

Czasami ktoś pisze o swoim daniu, które wydaje się jemu wspaniałe,niepowtarzalne, dobre, wyjątkowe. A ja często myślę: to przecież nic wielkiego. Ale dla tej osoby ta potrawa JEST – wspaniała,niepowtarzalna i wyjątkowa. Bo….No właśnie, bo wiąże się z tym daniem coś wyjątkowego.Niekoniecznie wydarzenie, towarzystwo.Czasami może to być chwila, jaką przeżył sam na sam w kuchni.Ta iskra, która sprawiła,że potrawa powstała i smakowała wyjątkowo.Jak nic nigdy dotąd.

Czasami patrząc na jakąś potrawę wiem,że jest wyjątkowa.I że muszę ja zrobić. I że podczas całego procesu powstawania tego dania przeżyję coś wyjątkowego.I że poznam nowy doskonały smak.
I jak najprędzej gromadzę składniki,żeby doznać magii.Niekoniecznie jedzenia.Najpierw tworzenia.
Smak na tym etapie  jest jeszcze tajemnicą,nieznanym.Zapowiedzią doskonałości.
Doskonałości dla mnie.Dla kogoś innego może być to czymś zwykłym,powszednim.Ja się tym zachwycam.

Taka jest historia dwóch blogowych przepisów,które mnie zachwyciły na etapie czytania  i oglądania zdjęć. Pulla z blogu Lokonfitura truskawkowo-rabarbarowa z hibiskusem z blogu Bei.

Pulla*
 
30g świeżych drożdży
250ml ciepłego mleka
1/2 łyżeczki soli
100 g cukru pudru (lub drobnego) + dodatkowy do posypania wierzchu
1/2 łyżeczki mielonego kardamonu
2 jajka lekko ubite
700 g mąki pszennej (najlepiej chlebowej)
100 g masła w temperaturze pokojowej
50 g rodzynek
30 g płatków migdałowych


Do miski wlać mleko i dodać drożdże. Wymieszać. dodać sól, cukier, kardamon i 3/4 ilości jajek (resztę zostawić do posmarowania wierzchu). Dodając mąkę miksować całość (końcówki haki) do uzyskania gładkiego ciasta. Dodać masło i ponownie wyrabiać do połączenia się składników. Przykryć miskę ściereczką i pozostawić ciasto do wyrośnięcia. Powinno podwoić swoją objętość. Nagrzać piekarnik do 200 stopni C. do ciasta dodać rodzynki i wyrobić do połączenia się ich z ciastem. Ciasto podzielić na trzy części. Z każdej części utoczyć wałek długości około 50 cm. Wałki zapleść jak warkocz. Chałkę posmarować pozostałym jajkiem i posypać płatkami migdałów. Wstawić do piekarnika i piec na złoto 25-30 minut. Wierzch posypać cukrem pudrem.

 * cytuję za LO
Zamiast rodzynek dałam suszoną żurawinę,bo rodzynki wyszły…




Dżem rabarbarowo-truskawkowy z kwiatami hibiskusa*

proporcje na ok. 700 ml dżemu
ok. ¾ szklanki suszonych kwiatów hibiskusa
ok. ¾ szklanki wody
ok. 120 g cukru (użyłam trzcinowego)
350 g rabarbaru*
300 g truskawek*
+ cukier do smaku
*waga owoców po przygotowaniu

Owoce umyć i osuszyć. Rabarbar pokroić na 1-1,5 cm kawałki, truskawki odszypułkować i przekroić na połówki.
Kwiaty hibiskusa zalać wodą i odstawić na kilka minut; przełożyć je do garnka i zalać wodą z moczenia (jeśli na dnie są jakieś nieczystości – wodę uprzednio przecedzić). Dodać cukier i gotować kwiaty ok. 10 –15 minut, aż całość nabierze konsystencji syropu (jak radzi Nobleva, po ugotowaniu możemy kwiaty przełożyć na deskę i pokroić je, jeśli znalazły się w nich jakieś twarde kawałki). Następnie do gorącego syropu dodać rabarbar i truskawki i smażyć do otrzymania odpowiedniej konsystencji (podczas smażenia dodać cukru, jeśli dżem jest za mało słodki). Przełożyć do czystych, suchych słoiczków, szczelnie zakręcić i ewentualnie zapasteryzować.
* cytuję za Beą

Połączyłam je w jedno.Doskonale się uzupełniły i dały mi poczucie posiłku doskonałego.
 To był naprawdę magiczny podwieczorek.
Sami spróbujcie!

 *Anthony Bourdain Świat od kuchni.W poszukiwaniu posiłku doskonałego

Co na śniadanie? Avocado rolls!

Uwielbiam wczesne poranki,kiedy świat dopiero budzi się ze snu.Niebo jeszcze w szarościach,ale na horyzoncie już widać,że wstaje słońce.Zapowiada się piękny dzień.
Patrzę na te cuda Natury i piję pierwszą kawę.Potem wyjmuję z lodówki wyrośnięte ciasto.
Zaczynam je ocieplać,formować,układać w formy do pieczenia.
Moja domowa piekarnia otwiera swoje podwoje.

Moja fascynacja awokado trwa nieprzerwanie od długiego czasu. Awokado uważam za jeden z najznakomitszych owoców.Właściwie dla mnie to coś pośredniego między owocem a warzywem.Pasuje do wszelakich dań  i dodatków- słonych i słodkich.Niedawno w TU i TAM awokado było naszym głównym bohaterem.Anna-Maria przygotowała pyszną brioche, a ja terrine.

Już wtedy miałam ochotę na pieczywo z udziałem zielonej piękności,ale w ostatniej chwili zwyciężyła terrine. Od tamtego razu stale myślałam o wypieku z awokado.I stało się.Zapewniam,że to pyszna sprawa.Wyjątkowo plastyczne ciasto,wdzięczne w tworzeniu i piękne.Tak,po prostu piękne!

Avocado rolls
przepis stąd z moimi zmianami

opakowanie drożdży instant
1 szklanka koziego mleka
puree z 2 awokado
5 szklanek mąki
1 łyżka brązowego cukru
1 łyżeczka soli
2 łyżki oliwy
otarta skórka i sok z połowy cytryny
żółtko do posmarowania bułek

Drożdże rozpuściłam w ciepłym mleku kozim,dodałam cukier i odstawiłam na kilka minut.Połowę mąki przesiałam do dużej miski,dodałam sól i wymieszałam.Z awokado wyjęłam pestki i wybrałam łyżeczką miąższ.Skropiłam sokiem z cytryny i rozgniotłam widelcem.
Do mąki z solą wlałam drożdże,wymieszałam.Dodałam puree z awokado i oliwę .Wymieszałam.Wyjęłam ciasto na blat,dodałam startą skórkę z cytryny i dosypałam trochę pozostałej mąki.Wyrabiałam ciasto,stopniowo dosypując mąkę.Moje ciasto ,zabrało’ jej w sumie 5 szklanek.Na koniec dodałam sok z cytryny i wyrabiałam ciasto jeszcze 15minut. Wyrabianie było czymś ekscytującym! Ciasto z awokado jest niezwykle elastyczne i pięknie się układa pod ręką.
Kulę ciasta włożyłam do lekko naoliwionej miski,przykryłam folią i odstawiłam do wyrośnięcia.Po godzinie podwoiło swą objętość.Przebiłam je pięścią , znowu przykryłam folią i wstawiłam na noc do lodówki.
Rano ciasto prawie zaczęło mi uciekać z miski!
Odrywałam kawałki ciasta,rozpłaszczałam je na placuszki i zwijałam w rolki .Układałam w niewielkich odstępach w wysmarowanych masłem formach i odstawiłam do wyrośnięcia na półtorej godziny.Ciasto pięknie urosło.Piekarnik nagrzałam do 200 st.C.Bułki posmarowałam roztrzepanym jajkiem i wstawiłam do pieczenia.Piekłam ok.30 minut.
Bułki były pięknie zrumienione.
Wyjęłam z form na kratkę do ostudzenia.

Jedliśmy na śniadanie jeszcze ciepłe,z konfiturą z winogron i kawą.
Smakowały cudnie!

Ciasto z awokado,choć na drożdżach,dłużej zachowuje świeżość.Jest wilgotne i puszyste.
Jeszcze po dwóch dniach będzie pyszne na śniadanie lub podwieczorek.
Smacznego!