Wałkowanie na cztery ręce. Pasta fresca.19!TU i TAM.


Tak niewiele potrzeba.

Mąka ,jajka ,oliwa.
I dłonie.
One są tu najważniejsze.
Kilka chwil zamkniętych w krawędziach stolnicy.
Ruchy miarowe,czułe,gdy trzeba stanowcze.
Wytrwałość nagrodzona cieniutkim arkuszem.
Niczym kupon materiału czeka na skrojenie.
Pasta fresca.
A przy stolnicy Anna-Maria i ja.
Zobaczcie co wyszło spod naszych rąk.

Wałkowanie makaronowego ciasta to coś więcej,niż fizyczne ruchy.
Poprzedza je metafizyczny proces zagniatania.
Kiedy zanurzam ręce w mące,wbijam jajka,a potem dodaję kolejne składniki wiem,że zaczął się piękny czas.Na moich oczach i za pomocą moich rąk najpierw powstanie chaotyczny zbiór.
Potem zacznę go zlepiać w jedną całość.Dojdę do etapu stworzenia kuli,którą będę rzeźbić.
Ugniatanie,obracanie,rozkładanie i sklejanie.
I tak przez dłuższy moment.
Kula staje się coraz bardziej elastyczna i miękka.
Coraz chętniej współpracuje z dłońmi.Poddaje się.
A ja wyczuwam coraz więcej ciepła.
Duet dłonie i ciasto zaczyna stawać się jednym.
Czas się zatrzymać.Dać odpocząć ciastu i dłoniom.
A potem rozpocząć wałkowanie.
Bez planu.
Tak jak w duszy zagra.
I krojenie.
Aż powstanie makaron.Szeroki i cienki.
Pasta fresca na dwa dania.
Przepyszny finisz!

Ciasto makaronowe

3 szklanki włoskiej mąki typ ,00′
1 szklanka semoliny
4 duże wiejskie jajka
szczypta soli
łyżka oliwy EV

Na stolnicy usypać kopiec z mąki,zrobić wgłębienie i wlać wybite wcześniej jajka.Dodać sól i oliwę.
Zagarniając wszystkie składniki do środka,zlepiać je w jedną całość.
Kiedy się połączą,zagniatać nadgarstkami  i obracać tak długo,aż ciasto zacznie być miękkie,elastyczne i gładkie. Trwa to ok.20-30 minut.
Uformować kulę i zawinąć ją w folię spożywczą.Zostawić na stolnicy aby odpoczęło.Na ok.20-30 minut.Następnie odkrawać nożem małe kawałki – resztę ciasta zawijać w folię aby nie wysychało, i wałkować cienkie płaty.Z płatów wykrawać makaron o dowolnej szerokości.
Posypywać pokrojony makaron dodatkową mąką,aby się nie sklejał.
Wrzucać partiami na osolony wrzątek z dodatkiem łyżki oliwy.Gotować ok.3-4 minuty w zależności od grubości i odcedzać na sicie.
Jeść najlepiej świeży.

Nadmiar makaronu układam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i podsuszam w piekarniku w temperaturze 50 st.C . Zamykam w słojach.

Tagliatelle z sosem mascarpone.Tagliatelle di salsa con mascarpone.

125g sera mascarpone
50g tartego parmezanu
biały pieprz i sól do smaku
łyżka oliwy EV
żółtko
łyżeczka soku z cytryny i otarta skórka

W rondelku podgrzać ser mascarpone i oliwę,dodać żółtko.Mieszać na małym ogniu aż się połączą.
Zdjąć z ognia.Doprawić solą i pieprzem.Dodać sok i skórkę z cytryny.Wymieszać z tartym parmezanem.
Dodać świeży makaron.Wymieszać i od razu podawać.
Pyszne i proste danie. Z kieliszkiem wina smakuje jeszcze lepiej…

Ravioli z jajkami .Uova da raviolo.

Nadzienie:
kozi twaróg,najlepiej własny – przepis tu
biały pieprz i sól do smaku
łyżka oliwy truflowej lub zwykłej
wiejskie jajka – tyle,ile chcemy mieć ravioli
trufla z zalewy pokrojona na cienkie plasterki
pół kostki masła

Ser połączyć z pieprzem,solą i oliwą.
Z ciasta wyciąć dwa pasy o szerokości 5-6 cm. Na jeden z nich w odległości 7 cm  wykładać po łyżce sera.
W serze zrobić wgłębienie i w każde włożyć ostrożnie żółtko oddzielone od białka.
Przykryć drugim pasem ciasta. Przycisnąć brzegi wokół każdego nadzienia.Wyciąć ravioli za pomocą radełka. Pierożki kłaść ostrożnie na wrzątek i gotować nie przewracając ok.3 minuty.Żółtko powinno był płynne.
Wyjmować delikatnie łyżką cedzakową.Polać roztopionym masłem i udekorować plasterkami trufli.
Zamiast trufli można je posypać startym parmezanem.

*inspiracja stąd

Domowy makaron,kozi ser i płynne żółtko.
Chrupiące płatki trufli.
Wyjątkowo udana kompozycja.
Delektujcie się popijając delikatnym i najlepiej z ravioli komponującym się verdicchio.
Lub innym ulubionym białym winem.

Viva la pasta!




Miłość od pierwszego zjedzenia. Ravioli con la Zucca.

Pewnego wiosennego dnia we Włoszech nastąpiło istotne wydarzenie w moim życiu.Po raz pierwszy zjadłam ravioli z dynią.Miłość od pierwszego kęsa,od pierwszego zjedzenia dużej porcji uroczych kwadratowych pierożków z boskim nadzieniem w środku.
Było to wiele lat temu,ale pamiętam to jak nic innego,co od tamtej pory zjadłam w wielu miejscach w kraju i za granicą.Z miłością tak już bywa,nie wiadomo kiedy,gdzie i dlaczego.Po prostu to musi się stać i już.
Od tamtego dnia nie zamawiam innego dania w żadnej restauracji,jeżeli w karcie są ravioli con la Zucca.
Moje umiłowanie do makaronów i pierogów jest znane,więc nikt się nie dziwi,że akurat ravioli.
Dynię uwielbiam i wielu kiwa głową na znak wyrozumiałości,że właśnie takie nadzienie.
Wielu nie wie,że to mój kulinarny fetysz .
 Odkrywam się…

Najpierw farsz.
Użyłam dynię butternut squash.Uwielbiam jej wygląd,kolor,zwarty miąższ i smak.
500g dyni pokrojonej w kawałki ze skórą rozkładam na papierze do pieczenia i piekę w temp.180 stopni C,aż będzie miękka.
Kiedy trochę przestygnie,oddzielam miąższ od skóry,rozdrabniam widelcem,dodaję sporo startego parmezanu.Sól i pieprz do smaku i odstawiam.

 Teraz ciasto.
W doskonałych ravioli ważne jest ciasto.Gładkie,elastyczne i cieniutko wałkowane.
I tutaj postanowiłam przeprowadzić eksperyment.Czyli powierzyć wyrabianie maszynie.W końcu mam mnóstwo haków,mieszadeł i ubijaków,które właściwie bezczynnie spędzają czas.
Niech raz się wykażą i zrobią to w try miga.
Kiedy wszystkie składniki znalazły się w misie,mieszadło zaczęło bezdusznie miętosić moje ciasto!
Zatrzymałam maszynę i wykonałam wyrabianie jak zwykle ręcznie.
Idealna współpraca,miły kontakt ciasta z dłońmi.Cudownie!

2 szklanki mąki pszennej lub szklanka semoliny i szklanka zwykłej mąki
3 żółtka i dwa całe jajka
pół łyżeczki soli

Łączę wszystkie składniki i wyrabiam ciasto na blacie podsypanym mąką.Jeżeli jest za rzadkie,dosypuję mąkę.Kiedy za twarde ,dodaję białka pozostałe z jajek.
Wyrabiam tak długo,aż ręce mi odpadają, a ciasto jest doskonale gładkie i elastyczne.
Formuję z niego kulę,zawijam w folię spożywczą i odkładam na pół godziny,żeby odpoczęło.
Dzielę je na dwie części,formuję prostokąty i wałkuję cienko,jak się tylko da.
Smaruję jeden prostokąt wodą,wykładam kupki nadzienia.Przykrywam drugim prostokątem ciasta.Przyciskam brzegi i ciasto między nadzieniem.Wykrawam radełkiem kwadratowe pierożki.
Wrzucam je do osolonej wody i gotują aż wypłyną.Ok.5 minut.

Masło szałwiowe do ravioli
Na patelni rozpuszczam masło,zbieram mleczną pianę.Wrzucam listki szałwii i podsmażam je.Natychmiast polewam ugotowane pierożki.

Jeżeli dam radę czekać jeszcze na pierwszy kęs,posypuję je parmezanem.
Jeszcze trzeba otworzyć butelkę białego lub ostatecznie czerwonego wina .
Choć najodpowiedniejsze jest tutaj włoskie verdicchio.O wyrafinowanym bukiecie,idealnie podkreślającym smak dyni i szałwii.
I jest święto.Dokonuje się niezwykły rytuał…