Pasta egzotyczna. Kolorowe fusilli z pesto z chryzantemy.

Chryzantema jest bardzo znana jako dodatek do dań w Japonii,Chinach i Wietnamie.Jadalne są młode listki i pędy.Głównie jako dodatek do sałatek,sushi i zup.Japończycy dodają ją też do dań jednogarnkowych – gotują razem ryby,mięso i małże z dodatkiem warzyw i młodych pędów chryzantemy.
Są delikatne,charakterystyczne w smaku.Pochodzą ze znanego u nas złocienia.
Zawierają dużo witaminy A.

W Polsce chryzantema nie jest popularna jako składnik potraw.A szkoda,bo warto spróbować.
W poszukiwaniu nowych doznań kulinarnych pomogła mi Kasia, z którą przyjechały do mnie różne egzotyczne i mało znane zieloności.

Kolorowe fusilli z pesto z chryzantemy
makaron fusilli
oliwa z oliwek
2 garście liści chryzantemy
2 ząbki czosnku
sól morska i świeżo mielony pieprz
pół szklanki startego oscypka
Gotuję makaron al dente – fusilli 10 -12 minut.W tym czasie płuczę liście chryzantemy i osuszam.
Do pojemnika wrzucam pokrojone ząbki czosnku,liście chryzantemy,oliwę,pieprz i sól.
Miksuję na niezbyt jednolitą masę.
Na tarce ścieram oscypek.
Odcedzam makaron.Mieszam z pesto.
Wykładam na talerz.Posypuję serem i świeżym pieprzem.

Proste i pyszne połączenie włoskiej pasty i egzotycznej chryzantemy.

Ulubione miejsca.Kazimierz n.Wisłą.

Bywam w tym uroczym miasteczku kilka razy w roku.Z różnych okazji. Ale zawsze wracam tu z radością.Nie mogę do końca nasycić się atmosferą,architekturą,kuchnią.A mam kilka ulubionych kulinarnych miejsc.I choć Kazimierz zmienia się z roku na rok,z sezonu na sezon,to nie dostrzegam oznak cywilizacji- wielkich parasoli,które coraz bardziej wkraczają na rynek,tandetnych straganów,wdzierających się siłą.Widzę ciągle ,mój’ Kazimierz…

Restauracja ,U Fryzjera’ to kultowe miejsce.Żydowska kuchnia,choć niekoszerna,eklektyczny wystrój i atmosfera,która kojarzy mi się z różnymi miłymi spotkaniami,biesiadami,rozmowami.I chociaż J.zachęca,żebyśmy gdzie indziej spróbowali zjeść obiad,ja nie mogę się przełamać.Wszystkie drogi prowadzą tutaj,na ul. Witkiewicza….

Wybieramy swoje ulubione dania.J.flaczki po żydowsku, ja gęsi pipek-czyli szyjki gęsie nadziewane wątróbką,wołowiną i rodzynkami.Zapiekane w piecu.

Potem długo spacerujemy swoimi ścieżkami.Odwiedzamy galerie,pijemy kawę u Sarzyńskiego,kupujemy koguty w prezencie.
Na koniec skręcamy w ul.Krakowską,gdzie mieści się wspaniała Manufaktura Czekolady.A czekolady tu z najdalszych zakątków świata.I ręcznie robione czekoladki.

Kosztujemy mrożone czekolady.Każdą najpierw miele się w specjalnym młynku,a potem podaje w towarzystwie musu malinowego.

Tak tu nastrojowo,jak w całym Kazimierzu.I wracać się nie chce…