Nie wiem dlaczego w większości naszych sklepów,sklepików,bazarowych budek, nie pakuje się jedzenia w papier.
Wszędzie dostaję foliowe torebki – do sera,do mięsa,do ryby,do warzyw i owoców.
Zapytałam o to kiedyś sprzedawcę na moim ulubionym bazarze,który rozkłada swój kram z napisem ,własne produkty z gospodarstwa ekologicznego’.
Odparł mi ,że papier jest drogi.Ja jemu na to,że zapłacę drożej za papier,ale nie lubię,jak mi się w folii coś ,maśli’. I jak folia,która rozkłada się kilkaset lat ma się do ekologii.
Pan obrażony odpalił mi,że się czepiam.
Papieru niestety nie ma nadal i wszystko pakuje w folię.
A do tego patrzy na mnie podejrzliwie i wita mnie mniej radośnie.
Żeby dostać coś zapakowane w papier,muszę wyprawiać się do drogich delikatesów.
Tam wiadomo,drogi papier i drogie produkty świetnie się ze sobą mają.
I z nostalgią wspominam wszelkie zakupy w Europie – tej na zachód od nas,gdzie każdy, nawet najmniejszy kawałek jest sprzedawany w papierze lub w papierowej torbie.
Uwielbiam patrzeć,jak w Madrycie na El Rastro pan kroi mi plastry szynki cienkie jak papier właśnie, i każdy przekłada kawałkiem pergaminu delikatnego jak jedwab.
Uśmiecha się przy tym,zadowolony ze swojego dzieła.
A w Palermo na Ballaro kawałek sera pecorino zawinięto mi w kremowy kawałek papieru,który przejął zapach sera. Oliwki zaś w papierowy rożek.
W Besancon we Francji każda bagietka w małej uliczce koło domu mojego Brata owijana jest misternie w biały pergamin z logo tej właśnie piekarni.
I mogę tak sypać przykładami bez końca…
Rozkładam sobie potem taki papier z szynką ,serem i bagietką na drewnianym blacie i oddaję się cudownym chwilom. Odkrawam po kawałeczku,urywam kęsy,smakuję.
Obok na desce kładę pomidory,plastry awokado i garść rukoli.
Lubię czasami jeść z papieru, który wystarcza mi za talerz.
Autor: admin
Bazarowe love. Pęczek rukoli. Crostini i pasta fresca
Kawa na tarasie.
Chwila jeszcze,żeby poobcować z ciszą.
Poprzyglądać się,jak budzi się dzień…
Auto radośnie prowadzi mnie znaną drogą.
Ulice jeszcze prawie puste.
Mój ulubiony bazar.
Lubię przyjeżdżać tu,póki inni nie dotarli jeszcze na zakupy.
Uwielbiam przechadzać się wśród straganów.
Oglądać,dotykać,wąchać,smakować.
Zieleń miesza się ze wszystkimi kolorami.
Zapachy ziół i owoców.
Stoiska z serami.
Krowie i kozie.
Korycińskie.
Mleko i śmietana.
Swojskie wędliny.
Pachną kwiaty.
Te z giełdy i z ogródków.
Kupuję wszystkiego po trochu.
Rozmawiam ze znajomymi sprzedawcami.
Zamawiam kozie mleko i śmietanę na następny raz.
Bazar zapełnia się kupującymi po brzegi.
Ściągają z całej okolicy.
A ja wracam szczęśliwa.
W koszu z innymi zakupami jest pęczek świeżej rukoli.
Pesto z rukoli
pęczek rukoli
pół szklanki oliwy EV
pół szklanki płatków migdałowych
100g tartego parmezanu
ząbek czosnku
sok z cytryny
sól i pieprz do smaku
Rukolę przebrać,odciąć korzonki i opłukać.
Osączyć na sicie.
Do kielicha blendera wrzucić rukolę,płatki migdałowe,ząbek czosnku i zmiksować.
Dodać oliwę, parmezan,sok z cytryny,sól i pieprz do smaku.
Wymieszać.
Śniadaniowe crostini z rukolowym pesto ,wędzonym łososiem ,mozzarellą i suszonymi pomidorami
Kawałki chleba na zakwasie opiekam w tosterze,smaruję je pesto,kładę łososia i koperek.
Na kolejnych pesto,mozzarellę i suszone sycylijskie pomidory z oliwy.
Domowe spaghetti z rukolowym pesto i parmezanem
makaron
3 szklanki maki – dwie typu 00 i jedna semoliny
1 łyżka soli
4 łyżki oliwy EV
1 łyżka wody
3 jajka
Wymieszać mąkę z solą,dodać jajka.
Oliwę wymieszać z wodą.
Wyrabiać ciasto,dodając stopniowo wodę z oliwą.
Blat podsypywać mąką.
Ciasto powinno być elastyczne i odchodzić od rąk.
Zawinąć je w folię spożywczą i odstawić na 30 minut.
Potem rozwałkować na blacie oprószonym mąką.
Cienko kroić. Ja pokroiłam za pomocą maszynki do makaronu.
Gotować w osolonym wrzątku 3-4 minuty.
Zetrzeć na tarce parmezan.Makaron wymieszać z pesto i posypać parmezanem.
Jeden pęczek rukoli i dwie potrawy.
Na śniadanie i obiad.
Smacznego!