Smak czerwca.Zimne,chłodne,…chłodnik!

Czereśnie.
Drzewa pełne nabrzmiałych owoców.
Słońce przebijające się przez liście.
Wychylam do niego twarz zza czereśniowych gałęzi.
Owoce jak kolczyki na uszach.Usta pełne soku.
Słodycz ulubiona.
Wspinamy się po gałęziach.
Kto narwie więcej?
Koszyki mamy raczej puste,bo jemy czereśnie prosto z drzew.
Czereśniowe drzewa w sadzie naszych Dziadków przyciągały każdego czerwca wnuki,znajomych i ich dzieci.
Miały jasne i ciemne owoce.
Najbardziej lubiłam te ciemne.
Smaku czereśni nie mogę porównać z żadnym innym.
Jest wyjątkowy.
Czerwiec smakował mi czereśniami.
Smakuje tak do dziś.

Kolejne spotkanie z Magdą.Tym razem przy chłodnikach.
Dobre towarzystwo i leniwy weekendowy czas.
Słońce i ciepło.
Czerwiec tak piękny,jak w sadzie moich Dziadków.

Czereśniowy chłodnik z tymiankiem i kozim serem

na dwie osoby

500g bardzo ciemnych i dojrzałych czereśni
sok z połowy pomarańczy
kieliszek likieru wiśniowego
gałązki świeżego tymianku
dwie łyżki koziego twarożku,najlepiej własnej roboty – klik

Czereśnie opłukać i osuszyć na papierowym ręczniku.
Wydrylować do kielicha blendera.
Zmiksować.
Dodać sok z pomarańczy i likier wiśniowy.
Wymieszać i schłodzić w lodówce.
Przelać do misek. Włożyć do każdej po łyżce twarożku i udekorować gałązkami tymianku.
Delektować się!

A jak smakuje Wasz czerwiec?

Jak smakować życie? Rachel Khoo champagne sabayon with strawberries

O. maltretuje się dietą i ćwiczeniami.
Jest cholesterolową neurotyczką.
Każde danie – nawet light przelicza na ilość kalorii,analizuje jego skład pod względem zdrowotnym i wie czy  przybędzie Jej zły ,czy dobry cholesterol.
Obsesyjne dbanie o ciało pogarsza samopoczucie O.
Zamyka sobie Ona dostęp do świata przyjemności.
A całkowita koncentracja na ,zdrowych’ nawykach i ćwiczeniach,niestety odbija się na Jej zdrowiu.
O.jest wiecznie w złym nastroju i łatwo wpada w irytację.
Ma problemy z koncentracją i jak sama twierdzi zatraca radość życia.
Zazdrości mi,że bezkarnie jadam lancze,jak twierdzi ,napakowane grzesznymi składnikami’ i oskarża,że nie przywiązuję wagi do niskokalorycznego jedzenia.
Niekiedy towarzyszy mi w kawiarni,ale sama najchętniej zamawia sok z marchwi,podkreślając,że zawiera dużo cukru.
Na moje ,grzeszne’ kąski patrzy z pożądaniem i widzę,jak połyka ślinę.
Kiedy mówię O.,że zmysły muszą mnie upajać, przygląda mi się przymrużając oczy.
Zapach truskawek,smak pieczonej ryby, spacer z psami,bukiet kwiatów.
Codzienne frajdy,które pięknie mnie nastrajają i bez których nie mogę się obejść.
W miejskiej dżungli nie zawsze odbieram telefon,nie noszę ze sobą laptopa, nie posiadam iPada ani iPhone’a.
Za to funduję sobie obowiązkowe dawki zmysłowych cudowności.
O. chce się uwolnić i uruchomić zmysły,ale uzależniła się od swoich ograniczeń.
Powiedziałam Jej,że o tym wszystkim napiszę,a Ona z ochotą się zgodziła.
Stwierdziła,że jak przeczyta,może zrozumie,że musi na nowo nauczyć się jak smakować życie.
Już.Teraz.

Sabayon z szampanem i truskawkami *

4 żółtka
25g cukru
100ml szampana – zamieniłam na hiszpańską Cavę

200g truskawek pokrojonych na ćwiartki

Jajka w skorupkach dokładnie sparzam wrzątkiem!

Żółtka z cukrem ubijać w kąpieli wodnej aż będą kremowe i gęste.
Dodać szampana  i dalej ubijać aż sabayon będzie sztywny i zawiesisty.
Ok. 10 minut.
Rozłożyć do foremek i udekorować truskawkami.

 Rachel Khoo  dodaje jeszcze pomidorki cherry pokrojone na ćwiartki.
Ja z nich zrezygnowałam,ponieważ nie miałam bardzo dojrzałych i aromatycznych.

Sabayon dedykuję O.
Dolce vita!

 *Rachel Khoo The little Paris kitchen , classic French recipes with a fresh and simple approach, 2012