Taki czas kiedy…I śniadanie dla dwojga.

Przychodzi taki czas,kiedy:
odcinam się,
rezygnuję,
wagaruję,
nie korzystam,
nie kontaktuję się,
nie potrzebuję.
Życie codzienne,zabiegane,zakłopotane,nieciekawe przemyka obok mnie.
Cichaczem i bez protestów.
A ja łapię ostatnie promienie słońca ,
przez palce oglądam chmury,
znajduję ostatnie korale jarzębiny,
jak dziecko cieszę się z kwiatów na parapecie,
słucham wierszy Miłosza,które śpiewa Soyka,
czytam jeszcze więcej,niż normalnie.
Oddycham.
Żyję.

…,,Ogrody,moje piękne ogrody!
Takich ogrodów nie znajdziesz na świecie.
Ani tak czystej,wiecznie żywej wody.
Ni takiej wiosny zatopionej w lecie.
Tu trawa bujna do kolan się kłoni,
A kiedy jabłko w trawę się potoczy,
To musisz całą twarz przytulić do niej,
Kiedy za jabłkiem gonią twoje oczy.
Ogrody,piękne moje ogrody!…’
fragment wiersza Czesława Miłosza Piosenka pasterska

Często siadamy do stołu nie mówiąc nic.Jemy,podajemy sobie talerzyki i sztućce.Smarujemy jedno dla drugiego kromki pieczywa.Nalewamy kawę do filiżanek.
Wiemy,co mamy robić.Milczymy razem.W tle ulubione dźwięki.
Tak jest dobrze.Milczenie zbliża.
Niebawem pójdziemy do swoich spraw.Ale teraz są nasze chwile.
Śniadanie dla dwojga.

Konfitura z zielonych pomidorów

2kg zielonych pomidorów 
cukier
5 cm świeżego imbiru
laska wanilii
sok z 1 cytryny

Pokroić pomidory na pół  i wyjąć nasiona. Pokroić pomidory w kawałki i zważyć. Przygotować cukier – połowę wagi pomidorów.
  Pomidory i cukier przełożyć do garnka z grubym dnem.Dodać pokrojony drobno imbir, nasiona z laski wanilii i sama laskę, nasiona i sok z cytryny. Doprowadzić do wrzenia, mieszając, zmniejszyć ogień i zostawić dżem na wolnym ogniu. Gotować,aż zgęstnieje. Od czasu do czasu mieszać.
Zrobić test kropli dżemu na zimnym talerzu.Jeżeli nie rozpływa się ,dżem jest gotowy.
Przełożyć do wyprażonych w piecyku słoiczków.Można zapasteryzować. 
*przepis stąd

Drożdżowe brioszki maślane z płatkami migdałów

250g mąki
7g świeżych drożdży
2 łyżki mleka
szczypta soli
3 jajka
150g miękkiego masła
50g drobnego cukru

Ciepłe mleko wymieszać z drożdżami i odstawić na 10 minut.
Do osobnej miski wsypać mąkę,sól i jajka.Dodać mleko z drożdżami.Wymieszać składniki,aby się połączyły.Wyrabiać ciasto ok.10 minut.
Połączyć masło i cukier.Dodać do ciasta i wyrabiać razem ok.10 minut.
Ciasto powinno być gładkie i lśniące.
Przełożyć do miski i przykryć ściereczka.Zostawić do wyrastania,aż podwoi objętość.
Przebić ciasto ręką,przełożyć do foremek,przykryć i odstawić do ponownego wyrośnięcia.
Piekarnik nagrzać do 200 stopni C.
Posmarować ciasto mlekiem lub żółtkiem,posypać płatkami migdałów.
Wstawić do piekarnika.Piec aż ciasto się zrumieni.Ok.20 minut.
Wyjąć i przestudzić na kratce.

Ciasto po pierwszym wyrośnięciu można na noc wstawić do lodówki.Rano wyjąć, zostawić na godzinę w temperaturze pokojowej i dopiero piec.

Miewacie ,taki czas’?

Historia smaku.Podróż do Kerali i curry z rybą.

 ,,(…)wtedy po raz pierwszy dotarło do mnie,iż codzienne rzeczy,takie jak pokarmy,mają swoją historię.
Każdy składnik w waszej spiżarni,każda rzecz w lodówce ma swoją historię.
Może być to opowieść o pożądaniu i miłości,zazdrości i chciwości lub o odwadze i tchórzostwie,ale gwarantuję wam,że sama jej znajomość sprawi,iż posiłki będą wam lepiej smakować.
Przecież gdy jemy ziemniaki,cieszymy się pożywieniem starożytnych Inków; gdy pijemy kawę,delektujemy się tym samym napojem,który pili Lenin i Trocki,planując rewolucję komunistyczną; a kiedy dodajemy do jedzenia pieprz,pobudzamy kubeczki smakowe tą samą przyprawą,którą uwielbiał Neron 2000 lat temu.(…)”*

Czytam Historię smaku  Bryan’a Bruce’a  i podróżuję z Autorem przez obie Ameryki,Europę i północną Afrykę.To niezwykła podróż śladami potraw.Opowieść,która jest jak uczta.
Za każdym razem bowiem,kiedy otwieram drzwi mojej spiżarni,zastanawiam się,ile historii wiąże się z torebką zielonego pieprzu.
Kto i  kiedy pracował ,żeby dotarła do mnie ta laska wanilii?
Jak zbierano korę cynamonową?
Czy to nie jest fascynujące!?

Historia smaku prowadzi mnie tym razem na południe Indii,do stanu Kerala.
Jeżeli wybieracie się do Indii,zaplanujcie podróż właśnie tam.
To niezwykła kraina.Plaże porośnięte palmami,rozległe pola ryżowe i plantacje czarnego pieprzu najwyższej jakości.Ośrodki ajurwedyjskie i różnorodność potraw,związana z wpływami kolonizacyjnymi Brytyjczyków,Holendrów i Portugalczyków.
A przecież kuchnia interesuje nas najbardziej.

Curry z rybą,pomidorem i mlekiem kokosowym

2 filety świeżej ryby- użyłam łososia
1 pomidor pokrojony na ćwiartki
3/4 szklanki mleka kokosowego
1 szklanka wody lub trochę mniej
2 – 3 łyżki oleju kokosowego
1/2 łyżeczki nasion gorczycy
1/4 łyżeczki nasion kminku

3 szalotki posiekane
3 – 4 ząbki czosnku
kawałek posiekanego korzenia imbiru
1 zielone chili,posiekane
5 -6 liści curry

1,5 łyżeczki czerwonego chili w proszku
1,5 łyżeczki kolendry w proszku
1/4 łyżeczki kurkumy
2 łyżki wody
sól do smaku

Filety ryby podzielić na 4 sztuki.Odstawić.
Na głębokiej patelni rozgrzać olej,dodać gorczycę.Kiedy zacznie bulgotać,dołożyć kminek i smażyć ok.20 sekund.
Dodać szalotkę,imbir,zielone chili,czosnek i liście curry.Podgrzewać razem 3 -4 minuty.
Zrobić pastę z chili w proszku,kolendry,kurkumy i wody i dodać do pozostałych składników.
Mleko kokosowe wymieszać z wodą i wlać na patelnię.Doprowadzić do wrzenia.
Na wierzchu ułożyć rybę i ćwiartki pomidora.Posolić.Gotować na wolnym ogniu pod przykryciem 15 minut.Wyłączyć ogień i zostawić potrawę na 30 minut.
Podawać z białym ryżem i zielonym ogórkiem.

Przepis pochodzi z bloga Sarah.Autorka wychowała się w Kerali.
Na swoim blogu zamieszcza potrawy głównie z kuchni keralskiej,starając się odtworzyć smaki  swojej babci i mamy.

Wspaniale jest podróżować śladami historii smaku.
Poznawać nowe przepisy.
Odtwarzać je w swojej kuchni.
Bezcenne przeżycia,doświadczenia i doznania smakowe.
A znacie historię swojej ostatniej potrawy?

 * Historia smaku Bryan Bruce, wyd.carta blanca