W końcówce zimy i na przedwiośniu nie jest mi łatwo. Z powodu wielotygodniowego braku światła łatwo tracę dobry nastrój i czasami chodzę przygnębiona. To oznaki depresji sezonowej.
Nie żarty…
250g mąki tortowej
100g masła pokrojonego w kostkę,nieco rozmiękczonego
100g cukru,przesianego przez sitko
szczypta soli
2 jajka o temperaturze pokojowej
Usypać na stolnicy górkę z mąki i zrobić w niej wgłębienie.Wrzucić do niego masło, wsypać cukier puder i sól.Wymieszać te składniki czubkami palców.
Stopniowo zagniatać mąkę do środka i mieszać palcami,aż ciasto zacznie tworzyć grudki.
znowu zrobić wgłębienie i wbić w nie jajka.
Wyrabiać ciasto czubkami palców,aż będzie zwarte.
Gdy składniki dobrze się połączą,ugniatać dłonią do gładkości.
Utoczyć z ciasta kulę, zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na 1-2 godziny przed użyciem.
Na tarteletki wziąć 250 g ciasta,resztę można zamrozić
250 g malin/dałam mrożone/
200ml śmietany kremówki
200g czekolady Lindt z chilli połamanej na kawałki
50g masła pokrojonego w kostki
Ciasto rozwałkować,wylepić nim foremki na tarteletki.Wstawić do lodówki na 20 minut.
Nagrzać piekarnik do 190 st.C.Nakłuć ciasto widelcem.Wyłożyć pergaminem,wysypać fasolę.Piec ok.20 minut.Wyjąć foremki, usunąć fasolę i papier,obniżyć temperaturę pieczenia do 180 st.C i piec ciasto kolejne 5 minut.Wyjąć z pieca.Pozostawić do ostygnięcia i wyjąć tarteletki z foremek.
Polewa czekoladowa:
W rondlu o grubym dnie zagotować śmietanę na średnim ogniu.Zdjąć z ognia, dodać czekoladę i ubić na gładką masę.Nadal miksując dodać po kawałeczku masło.
Na ostudzone tarteletki wyłożyć zamrożone maliny pokruszone na kawałki.Zalać je polewą.Zostawić do ostygnięcia.Można przedtem udekorować całymi malinami,a przed podaniem posypać cukrem pudrem*
Czekolada pobudzi hormony szczęścia,chilli rozgrzeje i wzmocni układ odpornościowy.
Lek dozować w dowolnej ilości.Nie grozi przedawkowaniem.
*przepis na tartę z malinami i czekoladą z książki M.Roux Ciasta pikantne i słodkie.
Czekoladę gorzką zamieniłam na gorzką z chilli.