Na bób czekam tak samo niecierpliwie, jak na pierwsze szparagi. Moje kubki smakowe szaleją, kiedy w zaprzyjaźnionym zieleniaku pojawia się bobowy zwiastun. Najadam się nim łapczywie, póki jest młody i delikatny. Najpierw podaję go w łupinach z masłem i koprem albo parmezanem. Potem przychodzi czas na bobowe wariacje.
Dziś bób z krewetkami z patelni. Przygotowałam go z okazji naszego sezonowego spotkania z Konwaliami w kuchni.
500 g młodego bobu
400 g surowych krewetek
2 łyżki klarowanego masła
1 pęczek młodej cebulki
2 ząbki czosnku
sól, pieprz
1 kostka masła ziołowego z tego przepisu – klik!
sok z 1/2 limonki
świeży koper
Bób gotuję w posolonym wrzątku z 1 łyżeczką cukru przez 8 minut. Przelewam na durszlak i od razu hartuję zimną wodą. Obieram ze skórek.
Krewetki obieram z pancerzy, odrzucam głowy i wyjmuję nitkę jelitową. Płuczę na sicie i zostawiam aby odciekły z wody. Siekam cebulę, czosnek i koper. Na dużą patelnię wkładam masło sklarowane, wrzucam krewetki i smażę do zrumienienia. Odkładam je na talerz i wrzucam na patelnię cebulę i czosnek – szklę kilka minut. Dodaję krewetki i bób. Doprawiam solą, pieprzem, dodaję masło ziołowe. Delikatnie mieszam i dodaję sok z limonki.
Posypuję świeżym koprem i podaję z bagietką.
Ja mam tak samo. Pierwszy bób zawsze w łupinkach z masłem.
Twoja bobowa wariacja bardzo mi się podoba.
Wykorzystam ten pomysł przy kolejnej paczce bobu.
Dziękuję za to czerwcowe, upalne i smakowite spotkanie.
Magda, to świetny smak – bób z łupiną. A ten przepis bardzo Ci polecam. Moi domownicy i goście za nim przepadają. Dziękuję.
I ja należę w taki razie do teamu szaragowo – bobowego. Bardzo podoba mi się Twoja propozycja na podanie bobu, więc jak tylko najem się takiego w łupinkach, to nie zawaham się przygotować Twoją wersję. Pozdrawiam
Kamila, witaj w drużynie!
Ten zestaw krewetki i bób jest naprawdę wart przygotowania.
Bardzo smaczny przepis, przygotowalismy w ostatnia sobote – goraco polecam : krewetki, bob i koper 🙂
Aniu, cieszę się, że skorzystałaś z mojego przepisu.
Jeszcze nie widziałam w tym roku bobu, muszę się za nim rozejrzeć.
Miye, a to już środek bobowego sezonu…